Kiedy w czerwcu ubiegłego roku – kilka tygodni po emisji filmu braci Sekielskich „Tylko nie mów nikomu” – na odbywające się w Świdnicy i Wałbrzychu posiedzenie plenarne Konferencji Episkopatu Polski przyjechał abp Charles Scicluna – „watykański James Bond”, „poskramiacz pedofilów”, który po swojej wizycie w Chile doprowadził do dymisji tamtejszego Episkopatu – wiele osób oczekiwało, że to samo stanie się w Polsce.
Były to oczekiwania mocno na wyrost. Metropolita Malty i jednocześnie sekretarz pomocniczy Kongregacji Nauki Wiary nie miał mandatu do przeprowadzenia w Polsce jakichkolwiek rozliczeń, a jego wizyta – odbywająca się zresztą na zaproszenie KEP – miała charakter wyłącznie szkoleniowy. Chodziło m.in. o przybliżenie polskim biskupom zapisów świeżego wtedy, obowiązującego od 1 czerwca 2019 r., papieskiego dokumentu „Vos estis lux mundi”, przewidującego wyciągnięcie konsekwencji wobec hierarchy, który ukrywałby znane mu przypadki pedofilii.