Szefowie warszawskich szpitali coraz chętniej dzielą swoje obowiązki. Gabinety są tworzone dla zastępców ds. finansowych, jakości, rozwoju, eksploatacji, lecznictwa, pielęgniarek.
W dziesięciu miejskich lecznicach pracują co najmniej 44 osoby na menedżerskich etatach. Średnio na każdą placówkę przypada po 4,4 dyrektora.
W jednym ze szpitali jest nawet ośmiu szefów, innym wystarcza trzech, a klinice przy Kopernika – dwóch. Liczba dyrektorów nie zależy od wielkości lecznicy, jej kondycji finansowej czy właściciela, tzn. miasta.
– To są samodzielne podmioty i nie mamy wpływu na liczbę kierowniczych stanowisk – zaznacza dyrektor Biura Polityki Zdrowotnej Elżbieta Wierzchowska. Dodaje, że ratusz jedynie obsadza etat dyrektora naczelnego, a ten wybiera zastępców.
Rekordzistą wśród miejskich placówek jest Szpital św. Zofii. Oprócz naczelnego dyrektora jest tam aż siedmiu zastępców. – Ale u nas nie ma ordynatorów oddziałów. Funkcje te pełnią odpowiedni zastępcy dyrektora, np. ds. anestezjologii czy położnictwa – wyjaśnia Zuzanna Rohn z lecznicy położniczej.