Deklaracja premiera Donalda Tuska o szybkim wprowadzeniu w Polsce euro zaskoczyła wszystkich. Pojawiły się nawet pogłoski, że mogła to być próba zatuszowania kontrowersyjnej wypowiedzi o kastracji pedofilów. – Taka wersja wydarzeń krążyła w kuluarach ekonomicznego szczytu w Krynicy – zdradza nam ekonomista dr Robert Gwiazdowski z Centrum im. Adama Smitha.– Nazajutrz przecież sam minister finansów zwątpił w taką możliwość.
PiS szybko zwietrzyło, że niejednolite stanowiska w rządzie to dobra okazja do zaatakowania koalicji. Zwłaszcza że ekonomiści i politycy krytykowali deklarację na temat szybkiego wprowadzenia euro, bo uważają to za nierealne.
– To fundamentalna decyzja dla gospodarki, tymczasem jest ogłaszana bez dokładnej analizy opartej choćby na raporcie Narodowego Banku Polskiego – mówi Aleksandra Natalli-Świat, posłanka PiS i wiceszefowa Sejmowej Komisji Finansów. Zastrzega jednak: – Będzie spór PO – PiS, ale nie ze względów ideowych, tylko merytorycznych.
Wątpliwości dotyczące zastąpienia złotówki europejską walutą rozwiewał wczoraj premier. – To cel ambitny, lecz wykonalny – powiedział Tusk. – Polska spełnia wymogi zarówno jeśli chodzi o poziom inflacji jak i poziom deficytu budżetowego
– przekonywał. Dziś premier ma się spotkać w tej sprawie z Radą Polityki Pieniężnej.