[b]Rz: Rozmawiał pan w ostatnich dniach z prezesem Apoloniuszem Tajnerem?[/b]
Hannu Lepistoe: Nie było żadnego telefonu od prezesa ani ze związku.
[b]A chciałby pan porozmawiać?[/b]
Myślę, że piłka jest po stronie prezesa, on musi rozważyć, czy powinien zadzwonić. Ja sobie tym nie zaprzątam głowy. Dla mnie najważniejsze jest to, że mam u siebie jednego z najwspanialszych skoczków. Że znów się spotkaliśmy, mogę go przyjąć u siebie i pomóc. Robię to dla niego, a nie z myślą o prezesie.
[b]Mówił pan, że pomoże Adamowi w ramach przyjacielskiej przysługi. Ale bycie trenerem skoków to nie hobby, tylko zawód. Może byłoby jednak bardziej elegancko, gdyby ktoś ze związku zadzwonił i zapytał, ile się należy za taką przysługę? [/b]