[b]"Rz": Jak się pani czuje dzień przed pierwszym w tym roku spotkaniem na nawierzchni ziemnej? [/b]
[b]Agnieszka Radwańska: [/b]Dobrze, ale dziwna jest tutaj ta nawierzchnia. Po prostu hardcourt posypany mączką. Można nawet powiedzieć, że ta nawierzchnia wydaje się trochę szybsza niż ta „szybka” w Sopocie. A już na pewno nie jest wolniejsza. Na prawdziwej ziemi zagramy dopiero w Rzymie.
[b]Wiosna na amerykańskich kortach twardych była dla pani całkiem udana. Jakie oczekiwania przed sezonem ziemnym w Europie? [/b]
To będzie bardzo krótki sezon – dla mnie dosłownie cztery turnieje: ten, Rzym, Madryt i Roland Garros. Tylko w Hiszpanii nie muszę bronić żadnych punktów, więc plan minimum to ćwierćfinały. Ale będzie trudno, bo to bardzo mocno obsadzone turnieje.
[b] Najniższy rangą jest ten w Stuttgarcie, a i tak zameldowało się tutaj osiem zawodniczek z czołowej dziesiątki. [/b]