Nizinkiewicz: Nowe reguły, nowy porządek

Czy po sukcesie w wyborach prezydenckich Paweł Kukiz na dobre zmieni polską scenę polityczną

Aktualizacja: 14.05.2015 06:28 Publikacja: 12.05.2015 21:07

Nizinkiewicz: Nowe reguły, nowy porządek

Foto: PAP/Maciej Kulczyński

Wieczorem 10 maja Paweł Kukiz stał się dla polityków PiS i PO „Panem Pawłem Kukizem. Wielkim patriotą". Wcześniej był dla nich regularnym oszołomem. Na zmianę języka przedstawicieli partyjnych hegemonów nie dadzą się jednak nabrać ani Kukiz, ani jego elektorat.

PRO: Migalski o Kukizie: Nie jest gapą ani naiwniakiem

Kukiz wie o Polakach coś, czego nie wiedzą o nich Komorowski i Duda, Tusk i Kaczyński. Prawie 20 proc. głosów dla muzyka rockowego w pierwszej turze wyborów prezydenckich zmieni scenę polityczną.

Dzisiaj pogardę dla „Pana Kukiza", lub w najlepszym wypadku ignorowanie go, zastąpił szacunek. Szczery? Niezbędny przed drugą turą wyborów prezydenckich i wyborami parlamentarnymi. Kukiz stał się politycznym języczkiem u wagi. Od jego poparcia może zależeć nie tylko to, kto zostanie prezydentem 24 maja, ale też to, kto będzie rządził na jesieni.

Przez tego, jak o nim mówiono, nieszkodliwego wariata, który scenę polityczną pomylił z estradą, 10 maja coś się w Polsce zmieniło. Okazało się, że to ten prosty, często wręcz politycznie naiwny muzyk ze wsi na Opolszczyźnie przemówił głosem niezadowolonych. I wygrał. Dlatego to jemu dwaj główni kandydaci na prezydenta po ogłoszeniu wyników pierwszej tury dziękowali najgłośniej. Prezydent Bronisław Komorowski uznał nawet za stosowne, żeby to „Panu Kukizowi" jako pierwszemu podziękować, a nie zwycięzcy Andrzejowi Dudzie.

Przypomnę, że kiedy kilka miesięcy temu były lider zespołu Piersi zapowiedział start w wyborach, większość polityków i komentatorów nie dawała mu szans. Przez litość nie będę przywoływał ich nazwisk, ale są to zarówno osoby związane z PiS, jak i z Platformą. Ale nie tylko. To, jak bardzo się pomyliły, pokazuje, że nie czują społecznego pulsu i przegapiły zmiany, które dokonały się pod ich nosem.

We wtorek Bronisław Komorowski skierował do Sejmu projekt nowelizacji konstytucji umożliwiający wprowadzenie jednomandatowych okręgów wyborczych w wyborach do Sejmu. Przez tyle lat Platforma Obywatelska nie zrobiła nic w tej sprawie, krytykując zarazem wprowadzone przez siebie JOW do Senatu. Wcześniej spektakularnie zmieliła 750 tys. głosów zebranych pod petycją „4 x TAK" (propozycją zniesienia immunitetu parlamentarnego, likwidacji Senatu, zmniejszenia liczby posłów o połowę, wprowadzenia jednomandatowych okręgów wyborczych).

Wystarczyła przegrana pierwsza tura, by prezydent pochylił się nad JOW. Problem w tym, że z „Panem Kukizem" nie można się dogadać według starych politycznych zasad. Podrzucić mu kiełbasę wyborczą. Naobiecywać. Machnąć przed nosem podpisanym świstkiem papieru. On raz już zawierzył PO, a zawiedzione zaufanie nigdy do końca się nie odradza.

Mylą się ci, którzy Kukiza nazywają nowym Tymińskim, Lepperem czy Palikotem. Owszem, jest self made manem, ale nie stoją za nim partie, koterie, środowiska czy partykularne interesy. On nie chce wejść do Sejmu, żeby co miesiąc zarabiać „jedenaście" lub rządzić kimkolwiek. Jest młotem na dzisiejsza klasę polityczną. Jest głosem zbuntowanych i sfrustrowanych Polaków, którzy stanowią Polskę B i Polskę C, tych, których Polska A ma... w głębokim poszanowaniu.

Nie o jednomandatowe okręgi wyborcze toczy się bój, ale o oddanie władzy w ręce ludu i odebranie jej partyjnym liderom. Na to nie zgodzą się ani Kopacz, ani Kaczyński, ani Piechociński czy Miller. Nigdy. Kukiz wie, że będzie mamiony obietnicami przed wyborami parlamentarnymi. Jednak gdyby zdradził tych, którzy chcą zmiany, cały jego kapitał zniknie w jednej chwili. Wyborcy wybaczą mu, że pił, bywa ostry względem tych, z którymi się nie zgadza, że wygląda jakby właśnie skończył sprzedawać towar na targu, bo ludzie chcą człowieka, który jest jednym z nich. Chcą nowego Kuronia, ale bez środowiska „Gazety Wyborczej" (z całym dla niego szacunkiem).

Bo oni w ogóle nie chcą się bratać z żadnymi środowiskami. Przez tyle lat byli pozostawieni sami sobie (bo „ciepła woda z kranie" miała im wystarczyć), że dzisiaj już nie ufają. Bądźmy szczerzy, 99 proc. wyborców Kukiza nie ma pojęcia, czym są JOW. Dla nich muzyk jest twarzą zmian, które muszą nastąpić. Pierwszą od dawna szansą. Nie jest cynicznym graczem jak Palikot, który dostosowuje głoszone przez siebie poglądy do aktualnego zapotrzebowania. Kukiz chce przywrócić polityce podstawowe wartości. Etykę. Uczciwość. Pracę. Wiarygodność. Patriotyzm. Godność. Służbę. Słowność. I na pierwszym miejscu stawia rodzinę.

Brzmi naiwnie? Tak, bo to jest naiwne. Ale szczerość i prostota są naiwne. A ci, którzy poparli Kukiza, chcą świata prostego, czarno-białego.

Dzisiaj Kukiz sam na dobrą sprawę nie wie jeszcze, co chciałby zmienić. Lud mu powie, jakiej Polski chce, a on będzie robił wszystko, żeby go nie zawieść. Śmieszne? Przeczytajcie wystąpienia liderów PiS i PO z początku tworzenia obu ugrupowań. Kukiz chce, żeby politycy zeszli na ziemię, do ludzi. Z nim nie da się rozmawiać na dotychczas panujących zasadach jak polityk z politykiem, bo politykiem nie jest. A dzień, w którym się nim stanie, będzie początkiem jego końca w życiu publicznym.

Czego na razie chce „Pan Kukiz"? Przyszedł rozgonić „całe to towarzystwo" składające się na dzisiejszą klasę polityczną. I rozgoni je, ustalając nowe reguły gry i nowy porządek polityczny. Z tymi, którzy będą chcieli z nim współpracować na jego zasadach i na oczach jego wyborców, będzie współpracował, zmieniając Polskę. Nie inaczej. Coś się zaczyna.

Wydarzenia
Czy Unia Europejska jest gotowa na prezydenturę Trumpa?
Materiał Promocyjny
Koszty leczenia w przypadku urazów na stoku potrafią poważnie zaskoczyć
Wydarzenia
Bezczeszczono zwłoki w lasach katyńskich
Materiał Promocyjny
GoWork.pl - praca to nie wszystko, co ma nam do zaoferowania!
Wydarzenia
100 sztafet w Biegu po Nowe Życie ponownie dla donacji i transplantacji! 25. edycja pod patronatem honorowym Ministra Zdrowia Izabeli Leszczyny.
Wydarzenia
Marzyłem, aby nie przegrać