15 września do Londynu przyjeżdża z pierwszą wizytą prezydent Andrzej Duda. Czy jako jedyny poseł urodzony w Polsce jest Pan włączony w przygotowania do tej wizyty?
Tak i jestem przekonany, że to będzie wyjątkowa wizyta. Wspólnie będziemy świętować 75-rocznicę bitwy o Anglię, której najprawdopodobniej nie wygralibyśmy bez udziału Polaków. W uroczystościach weźmie udział Premier David Cameron oraz przedstawiciel rodziny królewskiej – razem uczcimy pamięć polskich żołnierzy, przede wszystkim lotników, którzy walczyli ramię w ramię z pilotami RAF. Rozmawiałem o tym z Premierem i przypomniałem mu, że polscy żołnierze nie uczestniczyli w paradzie zwycięstwa w maju 1945 roku. Dzięki moim staraniom odbędzie się specjalna ceremonia zorganizowana przez Ministerstwo Obrony dla polskich weteranów mieszkających w Wielkiej Brytanii. Najwyższy czas, żeby Polacy i Brytyjczycy wspólnie mogli oddać im należny hołd.
Od roku jest Pan doradcą premiera Camerona ds. Polski i Europy Środkowo-Wschodniej. Jakie cele Pan przed sobą stawia?
Chcę doprowadzić do zbliżenia między Londynem a Warszawą. Jestem przekonany, że razem możemy być znaczącym głosem w Europie. Wielka Brytania chce reformy Unii Europejskiej. Unia to 29 krajów i nie godzimy się, żeby o kierunku rozwoju polityki europejskiej decydował jedynie duet Berlin-Paryż.
Wielka Brytania jest 5. największą gospodarką świata, w połowie tego wieku ekonomicznie i demograficznie wyprzedzimy Niemcy. Teraz w Europie Anglię przedstawia się jak szkolnego łobuza, który robi rozróbę i uprzykrza innym życie. Ale to nieprawda – jesteśmy dużym krajem, otworzyliśmy nasz rynek pracy dla milionów imigrantów z Europy Środkowej, wpłacamy dużo do unijnego budżetu i mamy prawo współtworzyć zasady gry.