Wypowiedzi miarodajnych polityków PO – Borysa Budki, Rafała Trzaskowskiego czy Małgorzaty Kidawy-Błońskiej – świadczą o tym, że kierownictwo partii opowie się za zasadniczą liberalizacją prawa do aborcji, w porównaniu z obowiązującym przez ponad ćwierć wieku tzw. kompromisem aborcyjnym. Od kilku tygodni, także Donald Tusk – nadal bardzo znaczący dla PO – opowiada się za odejściem od ustawy z 1993 roku i prawem wyboru kobiety o losach jej ciąży.
W wypowiedziach przewodniczącego Europejskiej Partii Ludowej i prominentnych polityków PO z reguły pada stwierdzenie: „Nie ma powrotu do kompromisu aborcyjnego, bo został on cynicznie zniszczony przez PiS". Z drugą częścią tej opinii w pełni się zgadzam. Uważam, że odpowiedzialność partii rządzącej, a w szczególności jej lidera, jest bezdyskusyjna i stanowi ciężką przewinę wobec pokoju społecznego. Jednak stwierdzenie: nie ma powrotu do tzw. kompromisu aborcyjnego, to nic innego, jak powiedzenie, że to PO tego nie chce. Sondaże pokazują, że wielu Polaków, zapewne większość, opowiada się nadal za kompromisem aborcyjnym.