Jarosław Kaczyński jest zbyt mądrym politykiem, by nie wiedzieć, że łatwo dałoby się zejść z kursu kolizyjnego z Komisją Europejską w sprawie uchodźców. Wystarczyłoby zadeklarować gotowość do przyjęcia 7000, do czego zobowiązała się poprzednia ekipa rządowa. A potem przyjąć 2000 z nich. No, może 2500. Wcześniej należałoby zagwarantować, by uchodźcy mieli prawo do podróżowania po UE. Wówczas spokojnie można by było patrzeć, jak masowo przenoszą się do Niemiec czy Szwecji w poszukiwaniu wyższych świadczeń socjalnych i lepszego życia. Żadnego zagrożenia dla bezpieczeństwa Polaków by z tego nie było, a rząd miałby argument w sporze z Brukselą, że przecież robi co może i nie jest gorszy niż większość innych państw unijnych.