RZ: Kto jest winny tragicznego wypadku z udziałem Macieja Zientarskiego i Jarosława Zabiegi?
Ilona Buttler: Nie ma o czym dyskutować, gdy ferrari prowadzone przez dziennikarza roztrzaskało się na słupie przy prędkości prawie 200 km/godz....
... na wyboistej i dziurawej drodze, na której wcześniej ginęli już kierowcy i piesi...
Oczywiście, odpowiedzialność za wypadki spoczywa nie tylko na szarżujących kierowcach, ale także na zarządcach dróg. Ci, jak wiadomo, często ograniczają się do ustawienia znaków ostrzegawczych o zagrożeniu i zmniejszających dopuszczalną prędkość. Przykładem są osławione na polskich drogach tzw. czarne punkty. Zamiast remontować arterie, drogowcy ustawiają następne tablice. Wiele z nich mijam od połowy lat 90. i niewiele się zmienia. Chyba że na gorsze. Zanim drogowcy zlikwidowali śmiertelny zakręt przy Spójni na Wisłostradzie, musiało minąć aż siedem lat...
To niestety najlepszy przykład żółwiej reakcji zarządców dróg na to, co się dzieje na ulicach. I nie tłumaczy ich wcale niedofinansowanie tych instytucji. Drogowcy po prostu muszą reagować natychmiast. Strach mówić, ale jak uczy życie, musi upłynąć sporo ludzkiej krwi, zanim drogowcy podejmą jakąś konkretną decyzję.