Gdyby wybory prezydenckie odbyły się w miniony weekend, na Donalda Tuska głosowałoby 31 proc. Polaków – wynika z sondażu GfK Polonia dla „Rz”. W ciągu ostatnich dwóch tygodni grono jego zwolenników zwiększyło się o 4 punkty procentowe. Co zrobił premier, że zyskał nowych wyborców? Nic. Przez tydzień bawił na nartach z rodziną, a oprócz tego nie pokazywał się publicznie. Nie pojawił się nawet na Charytatywnym Balu Dziennikarzy.
[srodtytul]Pocałunek Dody[/srodtytul]
Za to prezydent Lech Kaczyński brylował na tej imprezie. Media pokazywały zdjęcia głowy państwa witającej się z piosenkarką Dodą, czyli Dorotą Rabczewską.
Dziennikarze spekulowali, że spotkanie zostało zaaranżowane, a jego celem było ocieplenie wizerunku prezydenta. Nawet jeśli to prawda, to plan spalił na panewce, bo poparcie dla Kaczyńskiego spadło o 2 pkt proc. w stosunku do badania z początku stycznia. Na głowę państwa chce dziś głosować 14 proc. ankietowanych.
Dystans między Tuskiem a Kaczyńskim wyraźnie się zwiększył. Prezydent może być jednak pewien, że wejdzie do drugiej tury wyborów, bo trzeci w rankingu Andrzej Olechowski ma zaledwie 7 proc. poparcia. – Udział prezydenta i premiera w drugiej turze wyborów wydaje się dziś niezagrożony – ocenia Jacek Kloczkowski, politolog z krakowskiego Ośrodka Myśli Politycznej. – Chyba że zaczną popełniać jakieś kolosalne błędy. Ale skoro nawet afery nie szkodzą Tuskowi, to widać, że na rewolucję nie ma co liczyć.