Wiem, i jestem tym zdumiony. Czytałem to przemówienie bardzo dokładnie i uważam je za bardzo złe. Mówił niemal wyłącznie o „totalitarnym reżymie”, o „totalitaryzmie”. Nie bardzo było jednak wiadomo właściwie, który ma na myśli. Czy komunizm, czy też może narodowy socjalizm. A może oba. Raz tylko wspomniał o „stalinowskich represjach”. Ogólna myśl była jednak taka, że wszystkich nas mordowali (nie wiadomo kto), że wszyscy byliśmy ofiarami, więc teraz już właściwie nie ma już o co się spierać. Każdy, kto myśli inaczej, jest oszołomem. To była bardzo przebiegle napisana mowa. Wiele osób musiało nad nią długo pracować. Dziwię się, że tylu Polaków się na to nabrało.
Po katastrofie w Polsce znów chwalono zachowanie Putina. Pojawiły się nadzieje, że stosunki Moskwa – Warszawa będą teraz lepsze.
Bardzo to poczciwe, ale obawiam się, że również bardzo naiwne. Putin działa według protokołu. To, co robią Rosjanie, jest standardem. To absolutne minimum. Gdy na twoim terytorium dochodzi do takiej katastrofy, to normalne, że wyrażasz żal, pomagasz w śledztwie. Proszę sobie wyobrazić, że takie nieszczęście, uchowaj Boże, wydarzyłoby się w Polsce. Na waszym terytorium ginie przywódca innego państwa. Co robicie? To samo, co teraz robią Rosjanie. Ekscytowanie się tym, że rosyjskie władze po prostu zachowują się normalnie, wydaje mi się więc nieporozumieniem. Przypomina mi to stary sowiecki dowcip. Pewien człowiek opowiada: „Spotkałem Lenina, spojrzał na mnie, odwrócił się i poszedł. A przecież mógł mnie zabić!”.
Uważa pan, że na przełom w stosunkach polsko-rosyjskich nie ma co liczyć?
Oczywiście, że nie. Problemy w relacjach obu państw, rozbieżne interesy, pozostaną. Rosja Putina uważa Polskę za część swojej strefy wpływów. Strefy utraconej, ale którą warto byłoby odzyskać. To stały, żelazny kierunek polityki tego reżymu. To, że na rosyjskim terytorium zginęło stu Polaków, tego kierunku nie zmieni. Władcom Kremla może być przykro, mogą czuć się nieswojo, bo przecież cały świat – choć nie mówi tego głośno – podejrzewa, że maczali w tym palce. Może więc teraz będą dla Polaków mili. Może powstrzymają się przez jakiś czas od agresywnych stwierdzeń i gestów wobec Polski. Niech Polacy nie dadzą się jednak zwieść. Liczą się czyny, a nie gesty.