Z różnych rejonów Egiptu napływały wczoraj informacje o fali strajków i antyrządowych protestów. Do krwawych starć doszło w spokojnym dotychczas pustynnym regionie Nowej Doliny, 400 km od stolicy kraju. W oazie al Charidża tłum podpalił siedem budynków rządowych. Policja otworzyła ogień do protestujących. Zginęły trzy osoby, są też setki rannych.
W innych rejonach kraju rozpoczęły się strajki. Nie pracowało m.in. 6 tysięcy robotników obsługujących Kanał Sueski, strategiczne połączenie między Morzem Śródziemnym a Czerwonym.
W Kairze antyrządowi demonstranci zablokowali wejście do siedziby parlamentu.
– Przyszliśmy, aby uniemożliwić wstęp członkom rządzącej Partii Narodowo-Demokratycznej – ogłosili. Na piątek opozycja zapowiada wielki marsz na siedzibę państwowej telewizji.
Wiceprezydent Omar Sulejman ostrzegł, że jeśli kraj nadal będzie się pogrążał w chaosie, zakończy się to zamachem stanu.