Jak ochronić oszczędności przed inflacją?

Pytania do...Zbigniewa Wójtowicza, prezesa Investors TFI

Publikacja: 22.12.2021 09:00

Jak ochronić oszczędności przed inflacją?

Foto: materiały prasowe

Trzymanie oszczędności na depozycie przynosi dziś realnie dużą stratę. Jak zabrać się za ochronę kapitału?

Inflacja, z którą mierzymy się w Polsce, ale i w innych krajach europejskich czy w Stanach Zjednoczonych, jest olbrzymim wyzwaniem dla inwestorów. Dodatkowym utrudnieniem jest fakt, że przez ostatnie dekady przyzwyczailiśmy się do tego, że inflacja jest niska i mieści się w przedziale 0–3 proc. To nie stanowiło większego problemu dla posiadaczy kapitału. W Polsce byliśmy wręcz rozpieszczani przez rynek finansowy, bo do 2016 r. stopy procentowe były realnie dodatnie. Nawet prosty produkt bankowy, jak np. roczny depozyt bankowy, nie tylko chronił realną wartość kapitału, ale nawet go pomnażał. Później nastał czas, który trwał 2,5–3 lata, kiedy realne stopy były w okolicach zera, ale cały czas chroniły kapitał przed inflacją. Od kilku kwartałów mierzymy się z zupełnie nową sytuacją, w której nominalny zwrot z tych najprostszych produktów oszczędzania w dalszym ciągu, poza nielicznymi wyjątkami, jest zerowy, z kolei inflacja jest wyraźnie podwyższona. Realna strata robi się rzeczywiście duża.

My zawsze zachęcamy naszych klientów do tego, żeby spojrzeć na swój portfel całościowo oraz w dłuższym terminie. Klienci często pytają nas o alternatywy np. dla krótkoterminowych lokat. Niestety, nawet fundusze o najniższym profilu ryzyka mają zalecany przynajmniej dziewięciomiesięczny okres inwestycyjny. Kolejne zagadnienie do przemyślenia to ryzyko, na jakie możemy sobie pozwolić. Oczywiście poziom ryzyka inwestycji nieodłącznie powiązany jest z potencjalnym zyskiem. Musimy odpowiedzieć sobie na pytania, jakim inwestorem jestem, na jaki horyzont inwestycyjny mogę sobie pozwolić. Dzięki temu będziemy w stanie dokonać racjonalnego wyboru rodzaju inwestycji i odpowiednio dobrać portfel, aby te inwestycje z perspektywy nie kilku miesięcy, ale kilku, a nawet kilkunastu lat spełniły swoje oczekiwania.

Jeśli więc przyjmiemy kilkuletni okres inwestycji, to jak zbudować portfel?

Warto zauważyć, że okres dwu- czy trzyletni dla większości polskich inwestorów to już jest bardzo długi czas, ale z punktu widzenia inwestycji wcale tak nie jest. Jako przykład weźmy taki rodzaj aktywów, który historycznie dobrze broni pieniądze przed inflacją, czyli złoto. Jeśli popatrzymy na wynik inwestycji w złoto w tym roku, to okaże się, że jest to kilka procent pod kreską, tymczasem mamy duży problem inflacji. Można więc powiedzieć, że w swojej roli złoto się nie sprawdziło, ale z drugiej strony w ostatnich trzech latach, czyli już w nieco dłuższym okresie, zwyżka cen złota sięga 40–50 proc. Większość tej zwyżki nastąpiła dwa i trzy lata temu. To pokazuje, że im krótsze okienka czasowe będziemy brali do analizy przy budowie portfela, tym bardziej ryzykujemy, że dany rodzaj aktywów w teorii chroniących przed inflacją w danym okresie nie spełni swojego zadania.

Wracając zaś do pytania, to zastanówmy się, jakie aktywa historycznie dobrze radziły sobie z inflacją czy też minimalizowały ból związany ze wzrostem cen. Jest kilka grup takich aktywów. Jeśli poziom inflacji pozostaje racjonalny i nie wymyka się ona spod kontroli, to z założenia wzrost cen podnosi dochody firm, a więc również ich wartość, co sprzyja wycenom akcji. Inflacja musi jednak być pod kontrolą, bo jeśli nie, to wówczas mówimy już o pełnowymiarowym kryzysie ekonomicznym.

Drugą klasą aktywów, które powinny radzić sobie z inflacją, są metale szlachetne i surowce w ogóle. Wspominany przykład złota wskazuje jednak, że ta prawidłowość sprawdza się raczej w dłuższych terminach.

Do tego takim aktywem są nieruchomości. Zwłaszcza jeśli ktoś zainwestował w nieruchomości, kiedy inflacja nie była jeszcze problemem i tak bardzo medialnym tematem jak dziś.

Innym rodzajem aktywów są obligacje, ale jest to instrument szczególny. Papiery stałokuponowe w warunkach rosnącej inflacji i stóp procentowych tracą wartość. Są jednak też obligacje inne, np. inflacyjne, których oprocentowanie dostosowuje się do bieżącej inflacji. Są też papiery dłużne, gdzie wartość oprocentowania zależy od wskaźników WIBOR, a baza jest często powiększana o marżę. Dziś, gdy jesteśmy po znacznych zwyżkach WIBOR-ów, a do tego doliczymy marżę kredytową, rentowności takich papierów robią się całkiem atrakcyjne.

Mamy więc różne aktywa o charakterze antyinflacyjnym, ale każde z nich ma swoją specyfikę i stosunek potencjalnego zysku do ryzyka. Inaczej to wygląda w przypadku akcji, a inaczej przy obligacjach inflacyjnych. Właśnie po to musimy sobie odpowiedzieć na pytanie, na jakie ryzyko możemy sobie pozwolić.

Czego możemy oczekiwać po przyszłym roku?

Wybrane fundusze dłużne w kontekście przyszłego roku mogą już zaproponować atrakcyjne stopy zwrotu, zwłaszcza w zestawieniu z depozytami, gdzie podnoszenie stawek może przebiegać stosunkowo wolno. Najlepsze efekty w mijającym roku przynosiły fundusze akcji. W naszej ofercie pojawił się nowy tego typu produkt, czyli Investor Quality, gdzie koncentrujemy się na spółkach mających na tyle silną pozycję rynkową, że są w stanie przerzucać koszty na klientów. Oczywiście osoba, która przez lata 100 proc. środków trzymała na depozycie, zdecydowanie nie powinna zamienić tego zaangażowania tylko na fundusz akcji. Przeznaczając jednak jakąś część środków na akcje, możemy wygrać z inflacją.

Trzymanie oszczędności na depozycie przynosi dziś realnie dużą stratę. Jak zabrać się za ochronę kapitału?

Inflacja, z którą mierzymy się w Polsce, ale i w innych krajach europejskich czy w Stanach Zjednoczonych, jest olbrzymim wyzwaniem dla inwestorów. Dodatkowym utrudnieniem jest fakt, że przez ostatnie dekady przyzwyczailiśmy się do tego, że inflacja jest niska i mieści się w przedziale 0–3 proc. To nie stanowiło większego problemu dla posiadaczy kapitału. W Polsce byliśmy wręcz rozpieszczani przez rynek finansowy, bo do 2016 r. stopy procentowe były realnie dodatnie. Nawet prosty produkt bankowy, jak np. roczny depozyt bankowy, nie tylko chronił realną wartość kapitału, ale nawet go pomnażał. Później nastał czas, który trwał 2,5–3 lata, kiedy realne stopy były w okolicach zera, ale cały czas chroniły kapitał przed inflacją. Od kilku kwartałów mierzymy się z zupełnie nową sytuacją, w której nominalny zwrot z tych najprostszych produktów oszczędzania w dalszym ciągu, poza nielicznymi wyjątkami, jest zerowy, z kolei inflacja jest wyraźnie podwyższona. Realna strata robi się rzeczywiście duża.

Wydarzenia Gospodarcze
John G. Ruggie: Odpowiedzialne działanie firm przestało być kwestią wyboru
Materiał partnera
Kluczowa jest dostępność naszych usług
Europejski Kongres Finansowy
Tadeusz Białek: Chcemy zmiany podstawy opodatkowania sektora
Europejski Kongres Finansowy
Artur Głembocki: Ze sztuczną inteligencją jesteśmy w komitywie od lat
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Europejski Kongres Finansowy
Obraz gospodarki: różowy czy nie?