Kalkulacje PiS-u wynikają z faktu, że w związku z istnieniem w ordynacji progu wyborczego wybory do Sejmu nie są idealnie proporcjonalne – tzn. procentowy udział w mandatach w Sejmie nie pokrywa się z procentowym poparciem dla partii w wyborach. Gdyby wybory były idealnie proporcjonalne wówczas do zdobycia bezwzględnej większości w Sejmie trzeba byłoby zdobyć co najmniej 50 proc. oddanych w wyborach głosów i jeszcze jeden głos dający większość. W sytuacji, w której obowiązuje próg wyborczy już poparcie nieco wyższe niż 40 proc. daje większość ponieważ partie, które weszły do Sejmu „dzielą się” głosami ugrupowań, które nie przekroczyły progu.