Obserwując debatę publiczną na temat systemu emerytalnego, można odnieść wrażenie, że jest to skomplikowane zagadnienie. W rzeczywistości model ubezpieczeń społecznych oraz fundamentalne czynniki ekonomiczne i społeczne, które go kształtują, są dość proste.
Do końca XIX w. znany był tylko jeden model polegający na utrzymywaniu osób niezdolnych do pracy przez pracujące dzieci. Brak dzieci oznaczał konieczność pracy do końca życia lub ubóstwo, jeżeli „emeryt” nie zgromadził odpowiedniego majątku. Narastał również problem osób niezdolnych do pracy.
W 1889 r. kanclerz Niemiec Otto von Bismarck wprowadził pierwszy na świecie system emerytalno-rentowy finansowany z obowiązkowych składek osób pracujących i pracodawców, czyli dokładnie taki sam jak aktualny fundusz rentowy oraz I filar systemu emerytalnego w Polsce. Utworzenie systemu było podyktowane chęcią zwiększenia efektywności pracy i konkurencyjności gospodarki oraz wzmocnienia jedności cesarstwa niemieckiego.
Podstawową zasadą systemu, wyrażoną w 1881 r. przez cesarza Niemiec Wilhelma I, miało być zagwarantowanie świadczenia ze strony państwa osobom niezdolnym do pracy z powodu wieku lub inwalidztwa. Jednak Bismarck wdrożył tę zasadę z jedną zasadniczą modyfikacją, która stanowi praprzyczynę dzisiejszych problemów systemu emerytalnego. Przyjęto, że prawo do otrzymania emerytury nabywa się wraz z osiągnięciem określonego sztywno wieku (pierwotnie – 70 lat, od 1916 r. – 65 lat), nie zaś w momencie rzeczywistej utraty zdolności do pracy z powodu wieku.
Przyjęta zasada tworzy pułapkę polegającą na tym, że wraz z wydłużaniem się życia rośnie liczba lat otrzymywania świadczenia oraz łączna wartość świadczeń wypłacanych przez państwo. Bieżące świadczenia emerytalne płacone są przez osoby pracujące w formie składki w ramach tzw. umowy międzypokoleniowej przy stale rosnącym koszcie, który na pewnym etapie zaczął być pokrywany przez państwo przez emisję długu.