– Nie widzę uzasadnienia, dlaczego pozyskiwanie takich danych miałoby być konieczne w walce z pandemią – mówi Wojciech Klicki z fundacji Panoptykon. W ten sposób komentuje szykowane przez rząd uprawnienia do pozyskiwania danych o logowaniach telefonów.
Są one elementem nowej wersji tarczy antykryzysowej, nad którą trwają intensywne prace w rządzie. To, co się w niej znajdzie, jako pierwsza ujawniła w niedzielę „Rzeczpospolita". Będzie m.in. rozszerzenie kręgu przedsiębiorców uprawnionych do skorzystania ze zwolnienia składek do ZUS i specjalne świadczenia dla rolników w kwarantannie.
Za instrument w walce z zarazą rząd uznał też dostęp do danych o logowaniu urządzeń elektronicznych. Minister cyfryzacji ma dostać prawo do żądania od operatorów lokalizacji telefonów osób chorych lub objętych kwarantanną. W celu przeciwdziałania epidemii ma sięgać też po dane innych użytkowników w formie zanonimizowanej. Projekt przewiduje też trzecią sytuację, gdy po dane sięga premier na wniosek ministra cyfryzacji. Miałby dostawać dane innych osób niż wspominane wyżej. Projekt nie wspomina, że miałyby być zanonimizowane.
– Skoro wcześniej projekt mówi o danych osób chorych lub w kwarantannie, można przypuszczać, że tym razem chodzi o lokalizacje wszystkich telefonów w Polsce – mówi Wojciech Klicki.