Na Białorusi od niedzieli trwają masowe protesty, określane przez władze jako nielegalne. Demonstranci uważają, że niedzielne wybory prezydenckie zostały sfałszowane.
Białoruskie ministerstwo spraw wewnętrznych oświadczyło, że za udział w nielegalnych akcjach w środę zatrzymanych zostało ok. 700 osób. Za udział w poprzednich protestach zatrzymano wcześniej ponad 6 tys. osób.
Do pierwszych protestów doszło w ok. 30 miastach w niedzielę wieczorem po tym jak ogłoszono wyniki oficjalnych badań exit poll po przeprowadzonych 9 sierpnia wyborach prezydenckich. Wyniki te wskazywały, że wybory z poparciem blisko 80 proc. wygrał rządzący krajem od 1994 r. Aleksander Łukaszenko.
Oficjalne wyniki wyborów podane przez białoruską CKW w poniedziałek rano dały Łukaszence jeszcze większą przewagę - według tych wyników uzyskał w wyborach 80,23 proc. głosów.
Główna rywalka prezydenta Swiatłana Cichanouska nie uznała wyników wyborów i ogłosiła, że w rzeczywistości to ona jest zwyciężczynią, a wybory zostały sfałszowane. Następnie poinformowała o złożeniu protestu wyborczego.