Po podróży służbowej do Polski na Białoruś nie wpuszczono zwierzchnika białoruskiego Kościoła i obywatela Białorusi. Jak do tego doszło?
Sam tego nie rozumiem. Nie po raz pierwszy przekraczam granicę. Wyjeżdżałem w poniedziałek 24 sierpnia i już po stronie polskiej poinformowano mnie, że muszę odbyć kwarantannę albo otrzymać odpowiednie pozwolenie polskiego sanepidu, co można załatwić drogą elektroniczną. Musiałem więc wrócić na Białoruś i wtedy nie było żadnego kłopotu. Po kilku godzinach przekroczyłem granicę. Tydzień później, kiedy wracałem do domu, powiedziano, że mam zakaz wjazdu na Białoruś. Dwie osoby, które mi towarzyszyły, wpuszczono. Trudno mi to zrozumieć, bo według prawa białoruskiego obywatela mogą nie wypuścić z kraju, ale wpuścić muszą. Za radą pograniczników napisałem list do kierownictwa Komitetu Pogranicznego Republiki Białoruś. Odpowiedzi na razie nie dostałem.
Ekscelencja próbował dzwonić do Aleksandra Łukaszenki?
Nie mam numeru telefonu. Kilkakrotnie próbowałem się dodzwonić do administracji prezydenta, ale nikt nie odebrał. Przestałem więc.
Rządzący od 1994 roku przywódca Białorusi tłumaczył, że jakoby otrzymał ekscelencja jakieś „zadanie w Polsce". Wypowiadał się na temat zwierzchnika białoruskiego Kościoła z lekceważeniem. Dlaczego?