Holenderski rząd wielokrotnie ostrzegał, że mutacje koronawirusa mogą doprowadzić do nowej fali infekcji, mimo spadku liczby zakażeń, które odnotowywane od początku roku. Aby powstrzymać rozprzestrzenianie się nowych mutacji, poza lockdownem wprowadzono między innymi godzinę policyjną.
W poniedziałek minister zdrowia Hugo de Jonge poinformował, że połowę nowych zachorowań na COVID-19 w kraju spowodował brytyjski wariant koronawirusa. Jednocześnie podkreślił, że rozprzestrzenia się on bardzo szybko, zauważając, że w drugiej połowie stycznia stanowił jedną trzecią zakażeń.
W niedzielę w Holandii odnotowano 4211 nowych zakażeń koronawirusem. Od początku epidemii potwierdzono natomiast 974 775 przypadków. Z powodu COVID-19 w kraju zmarło 13 959 osób.
Badacze od początku ostrzegali, że brytyjski wariant koronawirusa cechuje się większą zaraźliwością. Początkowo nie wskazywano jednak, że przełoży się także na wyższą śmiertelność osób zakażonych koronawirusem. Premier Wielkiej Brytanii Boris Johnson poinformował później jednak, że wstępne badania wskazują, że szczep ten może być bardziej śmiertelny niż mutacja z Wuhan. Jednocześnie podkreślił, że wszystko wskazuje na to, że obecne szczepionki są przeciwko niemu skuteczne.