Boris Johnson nie był ze swojego przemówienia zadowolony. Kilka razy powtarzał nagranie, mówił współpracownikom, że „to wszystko bardzo skomplikowane". Przeczuwał, że z tego nic dobrego nie wyjdzie.
I faktycznie, wystąpienie premiera z 10 maja, w którym zapowiada, że choć blokada będzie zniesiona, to przecież trzeba „pozostać czujnym" („stay alert"), zostało przez społeczeństwo zrozumiane jednoznacznie: jako przyzwolenie do powrotu do dawnego życia. Na drugi dzień wąziutkie perony 157-letniego, londyńskiego metra zapełniły się nieprzebranym tłumem. O utrzymywaniu „bezpiecznego oddalenia" nie było mowy, podobnie zresztą, jak w pubach, parkach czy szkołach, gdzie nikt za bardzo o tym nie myślał.