Środa była w Burundi dniem głosowania. Mieszkańcy tego sąsiadującego z Rwandą, Tanzanią i Demokratyczną Republiką Kongo kraju, pod okiem uzbrojonych żołnierzy czekali w kolejkach do urn. Według doniesień reportera agencji DPA, wyborcy nie przestrzegali zasad dystansu społecznego. Wielu czekających na oddanie głosu nie miało też dostępu do środków czystości.
W wyborach w Burundi startuje siedmiu kandydatów, jednak walka toczy się pomiędzy Agathonem Rwasą z Narodowego Kongresu dla Wolności (National Congress for Freedom, CNL) oraz generałem Evariste Ndayishimiyem z rządzącej Narodowej Rady dla Obrony Demokracji (National Council for the Defence of Democracy, CNDD-FDD).