28-letnia Anni i 31-letni Shrien Dewani pobrali się zaledwie dwa tygodnie temu. Ona – szwedzka modelka i pani inżynier. On – brytyjski milioner. W podróż poślubną udali się do RPA i pierwsze cztery dni, jak większość turystów, spędzili na safari w Parku Narodowym Krugera. Tragedia rozegrała się w Kapsztadzie, gdzie małżeństwo zamieszkało w pięciogwiazdkowym hotelu Cape Grace. Już następnego dnia znudziły ich kąpiele w basenie i postanowili wyjść na miasto. Ale gdy po kolacji mieli wracać do hotelu, Anni wpadła na pomysł, by jeszcze pojechać na przedmieścia.
Był sobotni wieczór. – To była spontaniczna decyzja. Anni wychowywała się w Szwecji, wokół hotelu było tak, że czuła się jak w domu. Czysto, bezpiecznie. Nigdy wcześniej nie była w Afryce. Dlatego chciała zobaczyć jej prawdziwe oblicze – mówił potem jej mąż.
Pojechali taksówką do przedmieść Gugulethu. Miejsca, w którym tylko od 2005 roku zamordowano ponad 700 osób. Gdy byli blisko celu, ich samochód został ostrzelany i zatrzymany przez uzbrojonych mężczyzn. Napastnicy wyrzucili z pojazdu Shriena i kierowcę, po czym zabrali Anni i odjechali. Samochód ze zwłokami kobiety znaleziono następnego dnia. Miała trzy kule w piersi.
Od tygodnia brytyjskie media żyją tą sprawą, spekulując, co wydarzyło się naprawdę. Choć policja w RPA bardzo szybko zatrzymała trzech podejrzanych, to cień wątpliwości padł na męża. „Daily Mail” napisał wczoraj, że Shrien ma gigantyczne długi, przekraczające 6 milionów funtów. Jego firma PSP Healthcare to – jak reklamuje się w Internecie – jedno z najszybciej rozwijających się na Wyspach przedsiębiorstw oferujących opiekę m.in. nad osobami starszymi. W ubiegłym roku odnotowała jednak duże straty. Miała też problemy z fiskusem.
Czy Shrien mógł zlecić zabójstwo żony, by pobrać pieniądze z ubezpieczenia? Policja w RPA twierdzi, że na razie nie jest podejrzany. Mieszkańcy Kapsztadu, z którymi rozmawiali dziennikarze „The Guardian”, twierdzą jednak, że w tym zabójstwie jest coś dziwnego. „To najbezpieczniejsze miejsce dla cudzoziemców na świecie. Przestępcy na przedmieściach akurat ich nie ruszają” – mówił właściciel restauracji, którą małżeństwo miało odwiedzić w dniu tragedii. Statystyki mówią jednak, że w rejonie Gugulethu i innych przedmieść zdarza się 50 zabójstw dziennie. Co roku kradzionych jest ok. 14 tysięcy aut.
