Projekt oficjalnie nazwany „Park51”, a przez jego przeciwników określany po prostu jako „meczet w strefie zero”, od niemal roku budzi w USA ogromne kontrowersje. Na internetowych forach, w programach telewizyjnych i na ulicach Manhattanu co i rusz wybuchają gorące spory zwolenników i przeciwników budowy kilkunastopiętrowego centrum islamskiego.
Część nowojorczyków uważa, że muzułmański ośrodek powstający zaledwie dwie przecznice od miejsca zamachu dokonanego przez islamskich terrorystów w 2001 roku to dowód braku szacunku dla ofiar i ich rodzin. Na ten temat wypowiadał się już nawet prezydent Barack Obama, który przypominał Amerykanom, że w Stanach Zjednoczonych istnieje zasada wolności wyznania i nie można nikomu zabraniać budowy meczetu. Po stronie przeciwników inwestycji opowiedziała się zaś republikańska gwiazda Sarah Palin.
Ostatnio sprawa przycichła, ale inwestorzy centrum islamskiego właśnie dali sygnał do rozpoczęcia drugiej rundy medialno-ulicznego pojedynku. Sharif el Gamal – deweloper projektu – zwrócił się bowiem do rządu federalnego o pięć milionów dolarów dofinansowania ze specjalnego funduszu przeznaczonego na odbudowę dolnego Manhattanu.
Zapewnia, że pieniądze nie posłużą do budowy samego meczetu, ale zostaną przeznaczone na programy socjalne, wystawy sztuki, lekcje języka arabskiego oraz programy zapobiegania przemocy domowej. Propozycja znów wywołała jednak medialną burzę.
– To obraza rodzin ofiar ataków na World Trade Center i kolejny dla nas policzek – mówił Jim Riches, były zastępca szefa nowojorskiej straży pożarnej. Jego 29-letni syn Jim, również strażak, zginął 11 września. „Sprawa robi się coraz bardziej komiczna. Teraz będziemy musieli jeszcze za to płacić” – dodał Riches, cytowany przez „NY Daily News”.