Czołowi rywale nie zostali dopuszczeni do wyborów. Wystraszyli rządzącego od ponad ćwierćwiecza prezydenta?
Łukaszenko stworzył system, którym steruje ręcznie. Podporządkowane mu są wszystkie organy władzy państwowej. Pojawił się wiec wykształcony i inteligentny bankier Wiktar Babaryka, który potrafił wytłumaczyć ludziom, dlaczego tak dalej żyć nie można. Na Białorusi nie ma sondaży, ale Łukaszenko przeprowadza niejawne badania opinii publicznej i wie, że jego oponent stanowił zagrożenie. Wymyślono więc sprawę karną i wsadzono człowieka do więzienia. Reżim sięga po bandyckie metody.
To dlatego we wtorek stłumiono pokojowe protesty? Przecież ci ludzie jedynie klaskali w dłonie. Też zagrażają reżimowi?
Na Białorusi niedemokratyczne są nawet przepisy prawa, według których protestować można jedynie wtedy, gdy pozwolą na to władze, oraz w miejscu, które wskażą. W przeciwnym razie człowiek zostanie oskarżony o chuligaństwo i udział w nielegalnych protestach. Nawet kandydat na prezydenta nie może na Białorusi zorganizować spotkania z wyborcami bez pozwolenia władz. Władze w Mińsku np. wyznaczyły kilka odpowiednich do tego miejsc na przedmieściach. Wszystko jest zgodnie z prawem napisanym przez Łukaszenkę.
Czyli prezydent Białorusi może spać spokojnie?