- Medycyna nie rozumie takich rzeczy. On nie jest martwy, lecz pozostaje w stanie głębokiej medytacji - twierdzą wyznawcy. - Wróci do nas - zapewniają.
- Będziemy na niego czekać i obserwować - oświadczył rzecznik guru Swami Vishalanand. Dodał też, że choć zdaniem lekarzy Ashutosh Maharaj był w stanie śmierci klinicznej, to w rzeczywistości pozostawał w stanie samadhi - najwyższym poziomie medytacji.
Rzecznik zdradził, że guru często ostrzegał, że może być nieobecny przez dłuższy cas i nalegał, by odpowiedzialnie zarządzać organizacją podczas jego nieobecności.
Po stwierdzeniu zgonu przez lekarzy, 29 stycznia tego roku, wierni w mieście Dźalandhar w Pendżabie przez tydzień pilnowali ciała.
- Ciało nie zaczęło się nawet rozkładać - mówili wierni. - Było to duchowe doświadczenie. Myśleliśmy o zabalsamowaniu mistrza, ale powiedziano nam, że w takim przypadku szanse na jego ożywienie będą mniejsze - dodał rzecznik Swami Vishalanand.