W niedzielę ulicami białoruskiej stolicy przeszedł Marsz Partyzantów, bo aleja Partyzantów była jedną z nielicznych niezablokowanych przez służby arterii stolicy. Gdy na końcu wielotysięcznej kolumny pojawiły się samochody z funkcjonariuszami OMON, którzy próbowali zatrzymywać protestujących, kilkaset osób ruszyło w ich kierunku. Wtedy ubrani na czarno i uzbrojeni po zęby funkcjonariusze wrócili do samochodów i pośpiesznie odjechali.
Niezależne białoruskie media informowały, że padły strzały i doszło do wybuchów. Z kolei białoruskie MSW za pośrednictwem rosyjskich mediów tłumaczyło, że strzelano kulami gumowymi w powietrze, bo protestujący jakoby zaczęli rzucać kamieniami w funkcjonariuszy.