Dr Grzesiowski przekonywał, że obecnie "potrzeba bardzo dużo szpitali tymczasowych".
- Dziennie do szpitali trafia 700 osób chorych na COVID-19. W jednym ze szpitali warszawskich uruchomiono trzy dni temu 130 łóżek - w tej chwili nie ma już ani jednego. Jeśli w obecnym tempie będziemy zwiększać liczbę łóżek to szybko dojdziemy do ściany - tzn. nie będziemy w stanie udzielać pomocy wszystkim - ostrzegał.
Jednocześnie immunolog przekonywał, że czeka nas "kolejny tydzień wzrostów liczby zakażeń". - Dwa ostatnie dni pokazują wyraźną tendencję, nie mam żadnych złudzeń - mówił.
Odnosząc się do słów premiera Morawieckiego, że obecnie lekarze rodzinni kierują mniej osób na testy, co świadczy o pewnym wypłaszczeniu liczby zakażeń.
- Prawda jest inna - są zatkane laboratoria. Zrobienie testu zajmuje 3-4 dni. Wielu lekarzy rodzinnych rezygnuje z kierowania testów - odradzają robienie testów ze względu na duży czas oczekiwania na wymaz - tłumaczył. Dodał, że osoby z objawami COVID-19, które nie wymagają hospitalizacji są bez testów kierowani na izolację.