Korespondencja z Budapesztu
Około godziny 13 migranci wyruszyli spod dworca ulicą Rakoczi w kierunku centrum. Obecnie policja powoli blokuje ulice na trasie przemarszu. Uchodźcy mówią, że idą pod niemiecką ambasadę
Imigranci w nocy rozbili namioty i rozłożyli koce w przejściach podziemnych między dworcem a stacją metra. To strategiczne miejsca - są zacienione. W dzień temperatury przekraczają 30 stopni.
Władze miasta ustawiły dla uchodźców osiem toalet przenośnych. Praktycznie cały czas jest do nich kolejka. W podziemiach otwarto punkt wydawania żywności; głównie chleba, kanapek i wody oraz doprowadzono hydrant, przy którym koczujący myją się i piorą swoje rzeczy osobiste.
W czwartek rano policja wpuściła uchodźców na dworzec. Podstawiono jeden pociąg na prawym torze, który szybko się wypełnił. Zaraz potem z głośników nadano komunikat, że z dworca nie odjeżdża żaden pociąg międzynarodowy, a bilety zachowują ważność na trasach lokalnych. Pociąg z uchodźcami odjechał w kierunku Austrii po około 30 minutach i - jak później się okazało, zatrzymano go w miejscowości Bicske, ok. 40 km od Budapesztu. Opuszczający dworzec uśmiechali się do kamer. Większość uchodźców pozostała jednak na peronach.