Niedzielski ogłosił 17 grudnia, że od 28 grudnia do 17 stycznia w Polsce będzie obowiązywał reżim narodowej kwarantanny - co oznacza zamknięcie stoków, hoteli, galerii handlowych, a ponadto w sylwestra w godzinach 19-6 rano zostanie wprowadzone ograniczenie swobody poruszania się.
- Podstaw do tej decyzji trudno się doszukać w danych epidemiologicznych. Mamy stabilizację liczby zachorowań na poziomie 12 tysięcy dziennie. Średnie zachorowań nam nie wzrastają od trzech tygodni. Mamy wysoką liczbę zgonów, która nam koresponduje z zachorowaniami sprzed dwóch tygodni. Liczba hospitalizacji utrzymuje się na podobnym poziomie - wyliczał dr Grzesiowski.
Ekspert zaznaczył przy tym, że "intuicja podpowiada mu", że są to posunięcia słuszne.
- Dane epidemiologiczne nie są jednak tak złe jak w Niemczech, Holandii czy w Czechach. Nie mamy trzeciej fali, a tam można mówić o rosnącej trzeciej fali zachorowań - przekonywał dr Grzesiowski.
Jak dodał uzasadnieniem takich obostrzeń byłyby "dane, które wskazują na to, że liczba zachorowań jest wyższa niż oficjalna".