Rosyjska agencja Interfax podała, powołując się na FSB, że posterunek został całkowicie zniszczony, ale wybuch nie spowodował ofiar. Według tego źródła, do zdarzenia doszło 150 metrów od granicy między Rosją a Ukrainą.
Szef Rady Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony Ukrainy Ołeksij Daniłow na konferencji prasowej w Kijowie zaprzeczył, jakoby Ukraina była odpowiedzialna za ten ostrzał. - Nie strzelamy, nie mamy nic wspólnego z tymi atakami. Ostrzegaliśmy, że mogą zmyślać, jesteśmy na to przygotowani - powiedział.
W ostatnich dniach w Donbasie ma miejsce gwałtowna eskalacja konfliktu, a obie strony oskarżają się o naruszanie zasad zawieszenia broni i prowadzenie ostrzału terytorium drugiej strony z użyciem artylerii, moździerzy i broni maszynowej. W poniedziałek strona ukraińska informowała o 80 przypadkach naruszenia rozejmu ze strony separatystów.
Czytaj więcej
- Władimir Putin nie poszukuje dyplomatycznego rozwiązania. On w dalszym ciągu czeka na okup - powiedział były szef MSZ Witold Waszczykowski, komentując napięcie na linii Rosja-Ukraina. W rozmowie z Polskim Radiem europoseł ocenił, że celem prezydenta Federacji Rosyjskiej jest "odzyskanie dla Rosji potęgi, jaką miał Związek Radziecki".
Do eskalacji w Donbasie dochodzi w momencie, gdy Rosja zgromadziła w pobliżu granic Ukrainy ok. 150 tysięcy żołnierzy. Prezydent USA Joe Biden jest przekonany, że Rosja w najbliższych dniach dokona inwazji na Ukrainę, a jednym z celów ataku będzie Kijów. Amerykanie ostrzegają, że Moskwa może wykreować pretekst do przeprowadzenia interwencji - np. akt agresji przeciwko rosyjskojęzycznym mieszkańcom Donbasu.