Gra wokół metryki Obamy

Dziś prezydent obchodzi 48. urodziny. Niektórzy Amerykanie wciąż wątpią, czy urodził się on na Hawajach i czy powinien być przywódcą kraju

Aktualizacja: 04.08.2009 04:02 Publikacja: 03.08.2009 20:50

Mieszkający na Hawajach dziadkowie Baracka Obamy ze strony matki, Madelyn Payne i Stanley Armour Dun

Mieszkający na Hawajach dziadkowie Baracka Obamy ze strony matki, Madelyn Payne i Stanley Armour Dunham, opiekowali się nim w okresie, gdy uczęszczał do szkoły średniej

Foto: Associated Press

Jak wynika z najnowszego sondażu przeprowadzonego przez Research 2000, aż 11 procent Amerykanów uważa, że Barack Obama nie urodził się w USA. Kolejne 12 procent ma wątpliwości.

Według zwolenników tej teorii, zwanych "birthersami", czyli "urodzeniowcami", Obama przyszedł na świat w Kenii, kraju swego ojca, w związku z czym nie powinien mieć amerykańskiego obywatelstwa. Co za tym idzie – nie może być prezydentem USA. Dowód na poparcie tej tezy przedstawiła wczoraj jedna z czołowych reprezentantek tego ruchu, jasnowłosa adwokatka Orly Taitz. Na swojej stronie internetowej zamieściła kopię rzekomego odpisu z kenijskiego aktu urodzenia Baracka Obamy. Dokument z nadrukiem "Republika Kenii", który ma potwierdzać, że Obama urodził się 4 sierpnia 1961 w Coast General Hospital, został wystawiony 17 lutego 1964 w Mombasie.

– Widziałem ten dokument i jestem przekonany, że jest fałszywy. Między innymi dlatego, że urząd, który potwierdzał narodziny i zgony, nie znajdował się wcale w Mombasie, bo do dziś działa on w Nairobi – mówi "Rz" jeden z redaktorów "Daily Nation", niezależnego kenijskiego dziennika, który wychodzi od 1960 roku. – Poza tym w naszym kraju mieszka wielu krewnych Obamy i gdyby była to prawda, nasze media bez problemu wydobyłyby tę historię na światło dzienne.

Amerykański portal The Inquisitr zauważył, że choć Kenia uzyskała niepodległość w grudniu 1963 roku, to nazwę Republika Kenii przyjęła dopiero w grudniu 1964 roku. Informację zamieścił w rubryce "ciekawostki i śmiesznostki". Podobnie do sprawy podeszło wiele amerykańskich mediów, zwłaszcza że urzędnicy na Hawajach – wciąż zalewani pytaniami o miejsce urodzenia prezydenta – już dwukrotnie (ostatnio przed tygodniem) ogłaszali, że Barack Hussein Obama przyszedł na świat na Hawajach, jest więc obywatelem amerykańskim.

[srodtytul]Popularny spisek[/srodtytul]

Wątpliwości co do miejsca urodzenia Obamy pojawiły się już podczas kampanii wyborczej. Sztab republikanina Johna McCaina przeanalizował je, szukając amunicji przeciw demokratycznemu rywalowi, ale szybko uznał, że te oskarżenia są trudne do obrony. To jednak nie zniechęciło "birthersów".

Siłą napędową ruchu jest prawnik Philip Berg, jeden z najbardziej płodnych współtwórców najsłynniejszej teorii spiskowej współczesnej Ameryki: o zorganizowaniu zamachów terrorystycznych z 2001 roku przez rząd USA. Główną platformą przekazu "birthersów" jest ultraprawicowy portal internetowy WorldNetDaily.com. Pod koniec roku – już po wyborach, ale przed zaprzysiężeniem Obamy – "birthersi" próbowali nakłonić do przyjęcia sprawy Sąd Najwyższy USA, ale spotkali się z odmową. Starali się też przekonać parę sądów niższej instancji – także bez powodzenia.

"Ta sprawa, gdyby pozwolić na jej kontynuację, zasługiwałaby na wzmiankę w jednej z tych książek, które dowodzą, że prawo jest głupie lub że Ameryka ma zbyt wielu prawników, którzy nie mają co ze sobą począć. Jedyną właściwą decyzją jest jej szybkie zakończenie" – stwierdził na początku marca sędzia federalnego sądu okręgowego w Waszyngtonie James Robertson, oddalając pozew "birthersów". Robertson zagroził nawet adwokatom, którzy złożyli wniosek, karami za marnowanie czasu sądu.

[srodtytul]Tajny agent królowej?[/srodtytul]

Gdyby przyjąć argumenty zwolenników teorii spisku i założyć, że obecny amerykański prezydent rzeczywiście oszukał nie tylko wyborców, ale i amerykańskie tajne służby, to Obamie groziłby nie tylko impeachment, ale pewnie i proces o zdradę stanu. Ponieważ w 1961 roku Kenia była jeszcze kolonią brytyjską, Obama urodziłby się jako obywatel brytyjski.

To – jak zauważa Daniel Hannan na łamach gazety "Daily Telegraph" – wyjaśniałoby błyskotliwą karierę tego polityka. "Jego zadaniem jest po prostu zakończenie rebelii kolonialistów, unieważnienie Deklaracji Niepodległości, doprowadzenie do ponownego połączenia Ameryki z brytyjską macierzą" – pisze Hannan w prześmiewczym felietonie.

Oficjalna strona prezydenta USA

[b][link=http://www.whitehouse.gov]www.whitehouse.gov[/link][/b]

Jak wynika z najnowszego sondażu przeprowadzonego przez Research 2000, aż 11 procent Amerykanów uważa, że Barack Obama nie urodził się w USA. Kolejne 12 procent ma wątpliwości.

Według zwolenników tej teorii, zwanych "birthersami", czyli "urodzeniowcami", Obama przyszedł na świat w Kenii, kraju swego ojca, w związku z czym nie powinien mieć amerykańskiego obywatelstwa. Co za tym idzie – nie może być prezydentem USA. Dowód na poparcie tej tezy przedstawiła wczoraj jedna z czołowych reprezentantek tego ruchu, jasnowłosa adwokatka Orly Taitz. Na swojej stronie internetowej zamieściła kopię rzekomego odpisu z kenijskiego aktu urodzenia Baracka Obamy. Dokument z nadrukiem "Republika Kenii", który ma potwierdzać, że Obama urodził się 4 sierpnia 1961 w Coast General Hospital, został wystawiony 17 lutego 1964 w Mombasie.

Pozostało jeszcze 80% artykułu
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1120
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1119
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1118
katastrofy
Dziesiątki ofiar pożaru nocnego klubu w Kočani. Ogień wybuchł podczas koncertu
Materiał Promocyjny
Konieczność transformacji energetycznej i rola samorządów
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1115
Materiał Promocyjny
Sezon motocyklowy wkrótce się rozpocznie, a Suzuki rusza z 19. edycją szkoleń