Kubańczycy boją się mniej

Przechodnie ujęli się za czterema protestującymi dysydentkami, atakowanymi przez policję. Dotąd gapie kibicowali stróżom porządku

Aktualizacja: 26.08.2011 01:31 Publikacja: 26.08.2011 01:29

Do incydentu zarejestrowanego na siedmiominutowym filmiku, który zamieścił w swoim blogu Mauricio Claver-Carone, szef antycastrowskiej organizacji U.S.-Cuba Democracy, doszło we wtorek przed siedzibą kubańskiego Zgromadzenia Narodowego w centrum Hawany.

Cztery ubrane na czarno dysydentki z Ruchu Feministek na rzecz Praw Obywatelskich i z Narodowego Frontu Obywatelskiego Oporu i Nieposłuszeństwa, stanęły na schodach z antyrządowym transparentem i zaczęły skandować hasła w rodzaju: „Precz z dyktaturą!", „Niech żyje wolność!", „Nie żyje demokracja!".

Zwykle w przypadkach takich protestów, znajdują się natychmiast „prawomyślni obywatele", którzy odwalają brudną robotę za policję, wydzierając demonstrantom transparenty i plakaty, szarpiąc ich, ciągnąc za włosy, przewracając na ziemię lub po prostu bijąc pięściami lub kopiąc przy akompaniamencie wyzwisk.

Tym razem było jednak zupełnie inaczej. Do protestujących kobiet: Sary Marty Fonseki, Tani Maldonado Santos, Odalys Caridad Sanabrii i Mercedes Garcii przyłączyły się niespodziewanie dwie przechodzące ulicą kobiety, a tłum, wśród którego byli także zagraniczni turyści, okazywał im raczej życzliwość.

Oczywiście nie trzeba było długo czekać, by pojawili się również agenci w cywilu. Zwykle – czując poparcie gapiów – brutalnie wciągali demonstrantów do policyjnych samochodów i wieźli ich na komisariat. Tym razem finał protestu był podobny, ale interweniujący agenci wyglądali na zdenerwowanych, wahali się, najwyraźniej stremowani widokiem telefonów komórkowych i aparatów fotograficznych, którymi zebrana publiczność filmowała całe wydarzenie. Zwłaszcza że – do czego kubańscy policjanci absolutnie nie są przyzwyczajeni – pod ich adresem cały czas sypały się niepochlebne epitety. Dostało się też kobiecie, która skrytykowała demonstrantki. „Patrzcie tylko na tę wtyczkę" – krzyknął jeden z zebranych mężczyzn.

„To pokazuje bez wątpienia, że społeczeństwo kubańskie jest po stronie prodemokratycznych działaczy. Nikt nie oklaskiwał władz" – skomentował cytowany przez wychodzącą w Miami gazetę „El Nuevo Herald" Mauricio Claver-Carone.

Cztery opozycjonistki zostały w końcu wepchnięte do samochodów policyjnych. Noc spędziły w areszcie.

W ostatnim czasie reżim zaczął ściślej kontrolować opozycję. Obawia się, że zwolnienia pracowników i cięcia wymuszone przez reformy gospodarcze mogą doprowadzić do protestów ulicznych. Zwłaszcza że widzi, co dzieje się w krajach arabskich, gdzie rewolucje zmiotły już kilku zaprzyjaźnionych z Kubą dyktatorów, którzy podobnie jak bracia Castro rządzili od dziesiątek lat. Najmniejszy protest, taki jak ten na schodach kubańskiego "Kapitolu", może być iskrą, od której zapłonie cały kraj.

 

Do incydentu zarejestrowanego na siedmiominutowym filmiku, który zamieścił w swoim blogu Mauricio Claver-Carone, szef antycastrowskiej organizacji U.S.-Cuba Democracy, doszło we wtorek przed siedzibą kubańskiego Zgromadzenia Narodowego w centrum Hawany.

Cztery ubrane na czarno dysydentki z Ruchu Feministek na rzecz Praw Obywatelskich i z Narodowego Frontu Obywatelskiego Oporu i Nieposłuszeństwa, stanęły na schodach z antyrządowym transparentem i zaczęły skandować hasła w rodzaju: „Precz z dyktaturą!", „Niech żyje wolność!", „Nie żyje demokracja!".

Pozostało jeszcze 81% artykułu
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1161
Świat
Jędrzej Bielecki: Blackout w Hiszpanii - najprawdopodobniej zawiniło państwo
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1160
Świat
Indie – Pakistan: Przygotowania do wojny o wodę
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1157