Ks. Tiso stworzył ideologię będącą niepokojącą syntezą idei narodowej i politycznego katolicyzmu. Zaprzęgając religię do służby polityce, Tiso naraził się na ostrą krytykę wielu chrześcijan i Stolicy Apostolskiej. Nie przejął się nią, a Watykan nie ekskomunikował księdza, sparaliżowany groźbami Hitlera, który bardzo prezydenta Słowacji cenił.
Słowacki prezydent pomagał nazistom w eksterminacji Żydów, których w ciągu sześciu lat istnienia republiki wymordowano w obozach koncentracyjnych na terenie Słowacji 71 tysięcy. „To nakaz boży” – tłumaczył taką politykę ksiądz Jozef Tiso.
Jego państwo już w 1939 r. związało się z Niemcami tzw. umową opiekuńczą. Oddało nazistom tereny pod budowę baz wojskowych, fabryki, rafinerię. Dla Hitlera Słowacja była wpierw wygodnym narzędziem złamania oporu czeskiego, a potem użytecznym sojusznikiem. We wrześniu 1939 r. słowaccy żołnierze, asystując Wehrmachtowi, wkroczyli do Polski.
Współcześnie słowaccy narodowcy usiłują tłumaczyć ks. Tisę koniecznością historyczną lub potrzebą zagwarantowania egzystencji narodu w czasie wojny. Prawdziwymi bohaterami jednak są dziś nie prezydent i jego ekipa, ale ich przeciwnicy, którzy w sierpniu 1944 roku zorganizowali słowackie powstanie narodowe. Ks. Tiso wystąpił przeciw powstaniu. Po wojnie został skazany na śmierć.