Podwójne upokorzenie Beaty Szydło w Parlamencie Europejskim jest faktem. A wcale nie musiało do niego dojść. Wystarczyło, gdyby dyplomatycznie PiS przygotował się lepiej do negocjacji. Wystawienie po raz drugi byłej premier na szefową Komisji Zatrudnienia PE ocierało się o sadyzm.
Jedna porażka była wystarczająco dotkliwa dla polityk, która w Polsce zdobyła rekordowy, ponadpółmilionowy wynik wyborczy. Poparcia społecznego mogą zazdrościć Beacie Szydło nie tylko Jarosław Kaczyński, borykający się niezmiennie z brakiem zaufania społecznego, ale również Mateusz Morawiecki, Zbigniew Ziobro, Joachim Brudziński, Jarosław Gowin. Tajemnicą poliszynela jest, że nikt z nich nie darzy Szydło sympatią i liczy nie tylko na przejęcie schedy po Jarosławie Kaczyńskim w PiS, ale również na prawicy. Żaden polityk wieczny nie jest, już dzisiaj więc niektórzy w PiS myślą o tym, jaki będzie świat po odejściu prezesa na emeryturę. Ale to Beata Szydło wciąż cieszy się największą sympatią wśród zwolenników PiS, co pokazały też ostatnie wybory.