W moskiewskich dzielnicach Czyste Prudy i Kitaj-Gorod funkcjonariusze zatrzymywali kolejne osoby. Jak podały niezależne rosyjskie media, zatrzymani nie mieli transparentów, nie wznosili też żadnych okrzyków. Zgodnie z informacją obecnych w Kitaj-Gorodzie, policja nawoływała dziennikarzy do opuszczenia terenu, ponieważ ma on zostać "oczyszczony".
Łącznie w Moskwie policjanci zatrzymali dziś 178 osób, w tym dziennikarza portalu "The Bell" Antona Bajewa. W Petersburgu, gdzie dziś również zorganizowano demonstrację, w ręce policji trafiło 80 osób, w Rostowie nad Donem - 15, i dwie w Briansku.
Według niezależnych źródeł w legalnej, pokojowej manifestacji w Moskwie wzięło dziś udział blisko 50 tysięcy osób. Demonstranci żądali między innymi dopuszczenia niezależnych kandydatów do udziału w zaplanowanych na 8 września wyborach do stołecznej dumy. Na prospekt Sacharowa przyszli artyści, intelektualiści i opozycyjni politycy. - Ludzie są już zmęczeni nieustannymi kłamstwami władzy - mówił ze sceny publicysta Leonid Parfionow. W jego ocenie im częściej będzie się mówiło o kłamstwach, tym szybciej kłamcy zostaną wyeliminowani z polityki. Część dziennikarzy i opozycjonistów nie mogła przyjść na demonstrację, ponieważ pod różnymi pretekstami wzywano ich na przesłuchania.