Posyberyjski popas robimy w dawnym Jekaterynburgu, potem Swierdłowsku, wreszcie znów Jekaterynburgu. Nie jest gorszy, brzydszy od innych milionowych metropolii rosyjskich. Nie jest też lepszy, ani ładniejszy. Ale jest szczególny... Chyba nigdzie tak jak w Jekaterynburgu nie widać rosyjskiego relatywizmu moralnego i historycznego...
Turyści, a jest ich całkiem sporo, przybywają do Jekaterynburgu z dwóch powodów. Jest tu trochę pamiątek związanych z legendarnym, kultowym Włodzimierzem Wysockim i jego żoną Mariną Vlady. Jednak Jekaterynburg nie przypomina Neverlandu Michaela Jacksona ani Gracelandu Elvisa Presleya. W Jekaterynburgu ma Wysocki swój pomnik, ale uwagę przyciąga pomnik innego Włodzimierza. Uljanowa-Lenina.
Lenin dostał swój pomnik jekaterynburski dość późno, w 1957 roku. Stanął na miejscu wysadzonej w powietrze dzwonnicy soboru Objawienia Pańskiego. Stoi sobie Lenin w klasycznej pozie znanej z setek podobnych monumentów i przemawia. Plac wokół pomnika jest zarazem centralnym punktem miasta... Ale nie tam kierują swe kroki przybywający do Jekaterynburga turyści i pielgrzymi...
Trzy minuty spacerkiem od pomnikowego Lenina jest zbudowana 12 lat temu Cerkiew na Krwi. Stanęła na miejscu dawnego domu kupca Ipatiewa. Tu wiosną 1918 roku uwięziono cara Mikołaja II i jego najbliższych. Tu w piwnicy 16 lipca tego samego roku zamordowano cara, jego żonę, syna i cztery córki. Tu skonała carska Rosja. Mordu dokonano na polecenie Włodzimierza Lenina...
Dom Ipatiewa istniał jeszcze 20 lat po odsłonięciu pomnika Włodzimierza Lenina. W jego piwnicach, na tle podziurawionych kulami ścian lubili się fotografować czekiści, enkawudziści, kagiebiści. W 1977 roku gensek Andropow polecił budynek zburzyć, a miejsce zamienić w skwerek. Polecenie wykonał miejscowy pierwszy sekretarz jekaterynburskiego KPZR Borys Jelcyn...