Przez 17 miesięcy kampanii wyborczej Donald Trump każdego dnia uderzał w globalizację, umowy o wolnym handlu z Japonią czy Chinami, z powodu których „Ameryka przegrywa, przegrywa, przegrywa". Ale od kiedy został prezydentem elektem nie jest już takie pewne, czy nadal jego celem jest wdrożenie protekcjonistycznej polityki.
– Z jednej strony wprowadził do swojej ekipy ludzi, którzy opowiadają się za daleko idącą ochroną rynku, jak przemysłowiec Dan DiMicco czy profesor ekonomii Peter Navarro, z drugiej strony zadanie zbudowania nowej administracji powierzył wiceprezydentowi elektowi Mike'owi Pence'owi, zwolennikowi wolnego handlu. To powtarzający się już schemat, w którym Trump chce wprowadzić do swojej ekipy zarówno outsiderów, którzy podzielają oczekiwania jego wyborców jak i doświadczonych polityków Partii Republikańskiej – mówi „Rz" Marianne Schneider-Petsinger z londyńskiego Chatham House.