Kiedy w maju zatrzymano 62 osoby za udział w strajku przedsiębiorców, w Polsce było 288 nowych przypadków zakażenia koronawirusem i zmarło dziewięć chorych osób.
Kiedy pod koniec października w ramach Strajku Kobiet w 410 protestach na ulice wyszło 430 tys. osób, a aż 236 straciło życie przez koronawirusa i odnotowano niemal 19 tysięcy przypadków zakażenia, reakcja też była. Związkowców z Inicjatywy Pracowniczej zmierzających na Strajk Kobiet trzykrotnie zatrzymano i ostatecznie trafili do podmiejskiej komendy. Doszło do wielu zatrzymań przeciwników zaostrzenia prawa aborcyjnego, a Prokuratura Krajowa zapowiedziała, że będzie karać organizatorów protestów.
Czytaj także:
Bosak: Trudno oczekiwać, że polscy patrioci zrezygnują ze swoich praw obywatelskich
W kolejnych dniach premier Morawiecki, powołując się na naukowców z Uniwersytetu Warszawskiego, oskarżył prostujących o przyczynienie się do wzrostu liczby zakażeń, mimo że Interdyscyplinarne Centrum Modelowania Matematycznego i Komputerowego UW wydało oświadczenie, z którego wynika, że obecnie nie sposób „uwzględnić w sposób odpowiedzialny tego typu zgromadzenia jako odrębny czynnik".