Mieszkańcy miasteczka proszą o wybaczenie

Podpalacze czekają w areszcie na akt oskarżenia. Polscy pracownicy czekają na koniec kontraktu

Publikacja: 09.05.2008 02:59

Lodersleben, miejscowość w Saksonii Anhalt, w której mieszka 900 osób, zdobyła niechcianą sławę wrogo nastawionej do cudzoziemców. Kilkanaście dni temu grupa miejscowych wyrostków usiłowała podpalić budynek, w którym mieszkała szóstka Polaków.

Nasi rodacy przyjeżdżają do Lodersleben od lat, żeby pielęgnować pola chmielu lokalnej spółdzielni rolniczej. – Nigdy nie spotkały nas żadne przykrości, ale więcej tu nie przyjadę, bo nie chcę znów przeżyć tego, co się wydarzyło dwa tygodnie temu – mówi Małgorzata Białek z Wrocławia. Wie doskonale, że sprawcy ataku są już w areszcie, a po zmierzchu jest więcej patroli policyjnych. Strach pozostał. – Obudził nas odgłos tłuczonego szkła. Potem poczuliśmy swąd i wybiegliśmy na zewnątrz. Pomieszczenie na parterze było już w ogniu – opowiada pani Małgorzata. Policja ujęła sprawców błyskawicznie. – Z dotychczasowych ustaleń wynika, że był to zaplanowany akt wrogości wobec cudzoziemców – mówi Klaus Wiechmann, rzecznik prokuratury w Halle.

Jeden z wyrostków wrzucił butelkę z benzyną, ale nie wywołała pożaru. Wskoczył więc do środka i podpalił ją

Sprawcami okazała się czwórka Niemców w wieku 17 – 20 lat o przekonaniach neonazistowskich. Była z nimi 17-letnia dziewczyna, ale nie jest podejrzaną w sprawie. Czas spędzali na libacji w pobliżu kwatery Polaków. Około drugiej w nocy ruszyli w miasto. Mieli kilka pustych butelek i koktajl Mołotowa. Jeden z wyrostków wrzucił butelkę z benzyną do wnętrza, ale nie wywołała pożaru. Wskoczył więc do środka i podpalił benzynę. – To barbarzyństwo. Zniszczyli naszą reputację – mówi burmistrz Lodersleben Horst Habig.

W kilka dni po zamachu mieszkańcy miasteczka spotkali się na nabożeństwie i wysłuchali kazania, w którym pastor mówił wiele o tolerancji, miłości bliźniego, ksenofobii i niedopuszczalności wszelkich aktów przemocy. Delegacja mieszkańców odwiedziła Polaków, prosząc o wybaczenie. – Nasza rozmowa była przyjacielska, ale nie jestem pewien, czy zdołaliśmy odzyskać zaufanie naszych gości – mówi Habig. – Dbają o nas jak nigdy dotąd. Wożą nas do supermarketu na zakupy i troszczą się, jak mogą – mówi Andrzej Kuzicki z Tyrawy koło Sanoka.

Mieszkańcy Lodersleben nie chcą, żeby nazwę wioski wymieniano w kontekście głośnych wydarzeń w Solingen, Hoyerswerdzie, Mölln czy Rostoku. W Soligen w pożarze wywołanym przez prawicowych ekstremistów zginęło pięcioro Turków, w tym trójka dzieci. Dwa lata wcześniej, w 1991 r. w Hoyerswerdzie, zginęły trzy Turczynki. Związani z kręgami neonazistów sprawcy zostali skazani na dożywocie. Czwórce podejrzanych z Lodersleben grozi taka sama kara.

– Chyba że sąd zastosuje procedurę przewidzianą dla młodocianych. Wtedy muszą się liczyć, że trafią za kratki na dziesięć lat – tłumaczy rzecznik prokuratury.

Akt oskarżenia o usiłowanie zabójstwa będzie gotowy za kilka tygodni. Cała czwórka spędzi ten czas w areszcie.

Co najmniej dwójka podejrzanych znana jest w okolicy ze swych neonazistowskich sympatii.

– Nie brak w tym regionie struktur skrajnie prawicowych – mówi Thorsten Hahnel ze społecznej organizacji Miteinander. Walczy ona z prawicowymi ekstremistami i monitoruje cały region. – Nie wiem, kto był sprawcą, ale mieliśmy już trzy pożary naszych budynków gospodarczych w ostatnich latach – mówi Jörg Kamprath, szef zatrudniającej Polaków spółdzielni z siedzibą w pobliskim Querfurcie. Co ciekawe dwójka podpalaczy z Lodersleben pełni służbę w lokalnej ochotniczej straży pożarnej.

Nasi rodacy będą zapewne omijać Lodersleben i sąsiednie miejscowości. Ale nie wyłącznie dlatego, że stali się celem ataku neonazistów. – Przy obecnym kursie złotego praca za 5,5 euro za godzinę przestaje być opłacalna – mówi Andrzej Kuzicki.

Lodersleben, miejscowość w Saksonii Anhalt, w której mieszka 900 osób, zdobyła niechcianą sławę wrogo nastawionej do cudzoziemców. Kilkanaście dni temu grupa miejscowych wyrostków usiłowała podpalić budynek, w którym mieszkała szóstka Polaków.

Nasi rodacy przyjeżdżają do Lodersleben od lat, żeby pielęgnować pola chmielu lokalnej spółdzielni rolniczej. – Nigdy nie spotkały nas żadne przykrości, ale więcej tu nie przyjadę, bo nie chcę znów przeżyć tego, co się wydarzyło dwa tygodnie temu – mówi Małgorzata Białek z Wrocławia. Wie doskonale, że sprawcy ataku są już w areszcie, a po zmierzchu jest więcej patroli policyjnych. Strach pozostał. – Obudził nas odgłos tłuczonego szkła. Potem poczuliśmy swąd i wybiegliśmy na zewnątrz. Pomieszczenie na parterze było już w ogniu – opowiada pani Małgorzata. Policja ujęła sprawców błyskawicznie. – Z dotychczasowych ustaleń wynika, że był to zaplanowany akt wrogości wobec cudzoziemców – mówi Klaus Wiechmann, rzecznik prokuratury w Halle.

Społeczeństwo
Państwo w państwie. Zainstalował monitoring i donosi na sąsiadów
Społeczeństwo
Sondaż: Czy Elon Musk powinien przeprosić Radosława Sikorskiego? Polacy odpowiedzieli
Społeczeństwo
Dr Janina Petelczyc: To migracja na najbardziej korzystnych dla Polski warunkach
Społeczeństwo
Polska to nie jest kraj dla osób LGBT. Tak przynajmniej wynika z unijnych badań
Materiał Promocyjny
Współpraca na Bałtyku kluczem do bezpieczeństwa energetycznego
Społeczeństwo
Drastyczna zmiana w pogodzie. Wraca mróz i śnieg. Nowa prognoza IMGW
Materiał Promocyjny
Sezon motocyklowy wkrótce się rozpocznie, a Suzuki rusza z 19. edycją szkoleń