Bezdomni mają już rzecznika

Nie mają własnego domu, często są bez rodziny. Teraz mogą liczyć na pomoc specjalnej osoby

Publikacja: 10.10.2008 04:05

Tadeusz Maduzia od roku mieszka w albertyńskim schronisku dla bezdomnych w Dębicy na Podkarpaciu. Gotuje posiłki. Teraz będzie wykwalifikowanym kucharzem dzięki kursowi, na który go wysłała i za który zapłaciła rzeczniczka osób bezdomnych Anna Wójcik. – Wielu bezdomnych to dobrzy fachowcy, ale nie mają uprawnień, więc wysyłam ich na kursy – tłumaczy pani Anna.

Maduzia liczy na etat u albertynów, bo teraz gotuje tylko za schronienie i posiłki. A w Dębicy powstaje właśnie za 5 mln zł dom dla bezdomnych inwalidów oraz zakład opiekuńczo-leczniczy, w sumie dla 180 osób. Placówka będzie potrzebowała wykwalifikowanych kucharzy. – Mając stałą pracę, będę mógł starać się o mieszkanie socjalne, by wyrwać się z bezdomności – planuje Maduzia.

Żona rozwiodła się z nim, bo pił. Spędzał życie na melinach, aż trafił do schroniska w Dębicy. – Mam dopiero 52 lata i nadzieję na powrót do normalności – wyznaje. Wójcik dodaje, że mając zatrudnienie, będzie też mógł płacić alimenty na dzieci, których ma czworo.

Bezdomni z Dębicy i okolic wiedzą, że pani Anna czeka na nich w każdy wtorek i czwartek przez cztery godziny. – To pilotażowa akcja – mówi Bohdan Aniszczyk, prezes Zarządu Głównego Towarzystwa Pomocy im. Świętego Brata Alberta. – Chcemy, by objęła cały kraj.

Rzecznicy osób bezdomnych, głównie przeszkoleni pracownicy schronisk albertyńskich, działają już w 20 miastach przy kołach Towarzystwa im. Brata Alberta. Służą pomocą każdemu, kto nie ma mieszkania lub jest zagrożony bezdomnością.

Albertyni chcą pomagać, nie tylko zapewniając dach nad głową i ciepły posiłek, ale także próbując wyrwać ludzi z bezdomności. Dwa razy w tygodniu o określonej godzinie mogą liczyć na rzecznika, który postara się rozwiązać ich problemy. – Od napisania pisma do sądu czy urzędu po wytłumaczenie treści otrzymanej korespondencji – tłumaczy Joanna Woźniczka, koordynator programu z Gdańska. Rzecznicy pomagają bezdomnym szukać pracy, uczą pisać CV, przygotowują do rozmów kwalifikacyjnych.

Organizacje pozarządowe radzą sobie znacznie lepiej z takimi problemami jak bezdomność od ośrodków pomocy społecznej – ocenia Joanna Kluzik-Rostkowska, minister pracy i polityki społecznej w rządzie Jarosława Kaczyńskiego. – Należy tylko maksymalnie ułatwić im pracę, szczególnie tym, które już mają za sobą dokonania w rozwiązywaniu trudnych problemów społecznych. Wychodzenie z bezdomności to długotrwały proces. Potrzebna jest determinacja, podnoszenie świadomości społecznej oraz współpraca wielu instytucji.

[i]masz pytanie, wyślij e-mail do autora

[link=maito:j.matusz@rp.pl]j.matusz@rp.pl[/link][/i]

Tadeusz Maduzia od roku mieszka w albertyńskim schronisku dla bezdomnych w Dębicy na Podkarpaciu. Gotuje posiłki. Teraz będzie wykwalifikowanym kucharzem dzięki kursowi, na który go wysłała i za który zapłaciła rzeczniczka osób bezdomnych Anna Wójcik. – Wielu bezdomnych to dobrzy fachowcy, ale nie mają uprawnień, więc wysyłam ich na kursy – tłumaczy pani Anna.

Maduzia liczy na etat u albertynów, bo teraz gotuje tylko za schronienie i posiłki. A w Dębicy powstaje właśnie za 5 mln zł dom dla bezdomnych inwalidów oraz zakład opiekuńczo-leczniczy, w sumie dla 180 osób. Placówka będzie potrzebowała wykwalifikowanych kucharzy. – Mając stałą pracę, będę mógł starać się o mieszkanie socjalne, by wyrwać się z bezdomności – planuje Maduzia.

Społeczeństwo
Sondaż: Czy Trump doprowadzi do pokoju na Ukrainie w 2025 r.? Znamy zdanie Polaków
Społeczeństwo
Przez Polskę przetoczyły się potężne nawałnice. Zalane domy i zniszczone drogi
Społeczeństwo
Gruz w Parku Żerańskim – nowatorska koncepcja czy budowlana fuszerka?
Społeczeństwo
Pamięć żydowskich bojowników. Obchody rocznicy powstania w getcie warszawskim
Społeczeństwo
Donald Trump i sprawiedliwy pokój na Ukrainie? Polacy nie mają pewności