Targowisko w Krośnie. Największy polski bazar dla Słowaków. Przyjeżdżają z okolic Koszyc, Preszowa, Michalowiec. – Dla nas to świetny interes: wymienić euro na złotówki i kupić towar, bo wasza waluta kiepsko stoi – mówi Marina ze Śvidnika,
50 kilometrów od Krosna. – Kupują wszystko: odzież, meble, artykuły chemiczne, a przede wszystkim artykuły spożywcze – wylicza sprzedawczyni z bazaru. Największym powodzeniem cieszy się mięso, zwłaszcza drób. – Bo u was jest takie tanie i smaczne – tłumaczy Marina. Kupiła kilka kilogramów steniny (kurzych udek) po 1,55 euro, karkovicki (karkówki) po 4,15 euro, trochę wędlin. – To też dla sąsiadów, by nie tracić na paliwo – wyjaśnia. Na karteczkach spisała, co dla kogo. – I kilogram vegety – prosi. Ma jeszcze kupić drewniane karnisze, zasłony, pufy, dresy.
– U nas brakuje takich bazarów. Jest swojsko i można się potargować – chwali Martin, który aż spod Koszyc przyjechał po komplet mebli wypoczynkowych. – U nas takie meble kosztują trzy razy tyle – dodaje. Umawia się ze sprzedawcą, że za tydzień przyjedzie po meble do kuchni.
[srodtytul]Ceny także w koronach[/srodtytul]
Ulubiony sklep Słowaków, w którym zaopatrują się w artykuły do wyposażenia domu, to Merkury Market w Krośnie. Z głośników słychać zaproszenie do zakupów, po słowacku. Sprzedawca Paweł Owczarski wylicza, że najlepiej schodzą panele, płytki, żyrandole, akcesoria do łazienek. – Są tańsze i bardziej eleganckie od naszych – chwali Gabriel Benesz ze Stropkova. Również na bazarze reklamy są w języku słowackim. Ceny w euro, koronach i złotych. – By mogli sobie łatwo przeliczyć, bo Słowacy się jeszcze gubią z tym euro – tłumaczy sprzedawczyni.