Atak grypy czy paniki

Nauczyciele mówią, że dzieci specjalnie kichają, aby nie siedzieć na lekcjach

Aktualizacja: 05.11.2009 02:09 Publikacja: 04.11.2009 20:16

Atak grypy czy paniki

Foto: Fotorzepa, Sławomir Mielnik

[b][link=http://www.zw.com.pl/artykul/1,417054_Przybywa_chorych_na_nowa_grype_.html]O sytuacji w Warszawie czytaj w "ŻW"[/link][/b]

Sanepid apeluje, by szkoły informowały go, jeśli ponad 20 proc. uczniów będzie chorych. W skrajnych przypadkach szkoła może być nawet zamknięta. Tak stało się w Gdańsku, gdzie lekcje wstrzymano do piątku.

– Do szkoły nie przyszła ponad połowa uczniów. Na dodatek w ciągu dnia kilkoro dostało gorączki i trzeba było ich odesłać do domów – opowiada Bogdan Derkowski, dyrektor gdańskiego Zespołu Szkół nr 7. – Prowadzenie zajęć nie miało sensu. W niektórych klasach było zaledwie po kilka osób. Uczniowie odrobią zaległości w soboty.

Nieuzasadnione okazało się natomiast zamieszanie na Uniwersytecie Warszawskim. Na Wydziale Lingwistyki Stosowanej odwołano zajęcia, bo studenci, którzy byli na wycieczce na Ukrainie, narzekali na zdrowie. Okazało się, że tylko kilku było przeziębionych. Żaden nie miał grypy A/H1N1.

– Zajęcia zaczną się w poniedziałek. Nie chcemy dodatkowego zamieszania – mówi Anna Korzekwa, rzeczniczka UW.

– Od natłoku informacji w mediach zaczyna nam się udzielać panika – przyznaje Anna Łysyganicz, dyrektor podstawówki w Czarnej w Bieszczadach.

Małgorzata Stelmach, dyrektor szkoły w Horyńcu -Zdroju na Podkarpaciu, opowiada, że dzieci, by nie siedzieć na lekcjach, kichają, kaszlą i udają, że się źle czują. – Jeżeli któryś z uczniów jest przeziębiony, to wysyłamy go do domu, by się kurował – mówi.

Główny Inspektorat Sanitarny podaje, że w tym roku jest trzy razy więcej zachorowań na grypę sezonową niż rok temu. Przypadków grypy A/H1N1 jest w tej chwili 190 – w środę wirusa potwierdzono u pięciu kolejnych osób. Wśród nich są hospitalizowany w Łańcucie student z Ukrainy i kobieta w ciąży, która trafiła do Wojewódzkiego Szpitala Zakaźnego w Warszawie.

– Przyjechała do nas w celu odizolowania od innych pacjentów – mówi dyrektor szpitala Agnieszka Kujawska-Misiąg.

Twoje Wybory kształtują przyszłość

Tylko 69
za 6 miesięcy dostępu do rp.pl

Subskrybuj

Instrukcje sanepidu mówią, że osoba, która ma objawy grypy, powinna zgłosić się do lekarza pierwszego kontaktu. On decyduje, czy chorego trzeba wysłać do szpitala zakaźnego.

– Nie jesteśmy w stanie zastąpić całej służby zdrowia. Zajmujemy się trudnymi przypadkami, a grypę leczyć i rozpoznać może każdy internista czy lekarz rodzinny. Zakażenie wirusem grypy, nawet grypy A/H1N1, nie jest wskazaniem do hospitalizacji. Decyduje stan zdrowia chorego – podkreśla dyrektor Kujawska-Misiąg.

Kilka miesięcy temu, gdy pojawiły się pierwsze informacje o świńskiej grypie, szpitale zakaźne były zablokowane przez przeziębionych pacjentów, którzy podejrzewali u siebie nowy wirus. Teraz jest spokojnie. – Widać udało się z informacją o właściwym postępowaniu dotrzeć do chorych. Albo po prostu nie zgłasza się do lekarzy więcej osób niż zwykle o tej porze roku – mówi Kujawska-Misiąg.

Grypa zmniejszyła za to zainteresowanie wyjazdami na Ukrainę i wpłynęła na podwyższenie ceny maseczek ochronnych. Na Pomorzu Zachodnim jeszcze parę dni temu kosztowały 30 gr, dziś są sprzedawane za 3 zł.

[i]p.kob., tom, pap [/i]

Sondaż
Polacy nie wierzą, że Trump doprowadzi do sprawiedliwego pokoju na Ukrainie
Społeczeństwo
Państwo w państwie. Zainstalował monitoring i donosi na sąsiadów
Społeczeństwo
Sondaż: Czy Elon Musk powinien przeprosić Radosława Sikorskiego? Polacy odpowiedzieli
Społeczeństwo
Dr Janina Petelczyc: To migracja na najbardziej korzystnych dla Polski warunkach
Materiał Promocyjny
Współpraca na Bałtyku kluczem do bezpieczeństwa energetycznego
Społeczeństwo
Polska to nie jest kraj dla osób LGBT. Tak przynajmniej wynika z unijnych badań
Materiał Promocyjny
Sezon motocyklowy wkrótce się rozpocznie, a Suzuki rusza z 19. edycją szkoleń