Jak to w ogóle możliwe? – zachodzą w głowę brytyjscy rodzice, którzy chociaż na tradycyjne niedzielne obiady do restauracji chodzą bez stada ochroniarzy, to udaje im się wrócić do domów w pełnym składzie. Otóż premier Cameron wybrał się na tradycyjny niedzielny lunch do pubu wraz ze znajomymi i całą swoją rodziną – żoną Samanthą, niespełna dwuletnią Florence, sześcioletnim Arthurem i ośmioletnią Nancy.

Gdy wszyscy skończyli już jeść, Nancy poszła do toalety. Chwilę później rozradowani biesadnicy odeszli od stołu i wyszli z pubu. Premier wraz z ochroniarzami wsiadł do rządowej limuzyny, a reszta rodziny do drugiego samochodu. Jak wyjaśniła rzeczniczka premiera Samantha Cameron – z którą jechali Arthur i Florence – była przekonana, że Nancy zabrała się razem z ojcem, a David, że dziewczynka jest z matką. Dopiero gdy wszyscy dotarli już do rezydencji, rodzice zorientowali się, że nie mają ze sobą dziecka.

Na szczęście, gdy zadzwonili do pubu, okazało się, że Nancy cała i zdrowa czeka na swoich rodziców.

Incydent – o którym pierwszy doniósł brytyjski dziennik „The Sun" – wywołał już na Wyspach polityczną debatę. David Cameron zapomniał bowiem o swoim dziecku zaledwie kilka tygodni po tym, jak jego własny rząd ogłosił program, w ramach którego państwo będzie organizować lekcje dla rodziców dotyczące prawidłowego wychowywania pociech. Premier może jednak tłumaczyć, iż jego wpadka to dowód na to, że korepetycje z „rodzicielstwa" to doskonały pomysł.

Na wszelki wypadek na specjalistyczny kurs warto też wysłać ochroniarzy szefa rządu. Jak bowiem zauważa AP, w Stanach Zjednoczonych zagubienie jednej z córek prezydenta Obamy byłoby niewyobrażalne.