Andrzej Glądała: Pokazujemy, że można żyć bez alkoholu

Andrzej Glądała, prezes Klubu Abstynenta Wytrwałość w Częstochowie

Publikacja: 09.06.2015 21:00

Andrzej Glądała: Pokazujemy, że można żyć bez alkoholu

Foto: Fotorzepa, Michał Walczak Michał Walczak

"Rzeczpospolita": Dokładnie 80 lat temu powstał ruch Anonimowych Alkoholików. Jak to się zaczęło?

Andrzej Glądała

: Ruch założyli dwaj borykający się z alkoholizmem Amerykanie, znani jako Bill W. i dr Bob. W Polsce o ich inicjatywie dowiedziano się dopiero w latach 50. XX w. Wtedy do choroby alkoholowej podchodzono inaczej niż dzisiaj

.

To znaczy?



Alkoholizm traktuje się obecnie – i słusznie – jak każdą inną chorobę. Tymczasem kiedyś uważano alkoholika za człowieka, który leży pijany, brudny i śmierdzący. Jednocześnie na dziesięciu uzależnionych, którzy przyjdą do naszego klubu na spotkanie organizacyjne, zostaje jeden, góra dwóch.

Dlaczego?

Oni myślą na zasadzie: „Jakoś sobie poradzę". A potem wracają po roku i mówią: „Andrzej, nie udało się...". Ale ważne, że mają dokąd wrócić.

Na czym polega terapia w klubach i grupach AA?

W grupach AA na całym świecie, również w Polsce – działających zazwyczaj albo przy parafiach, albo w ramach klubów abstynenckich takich jak nasz – obowiązują te same zasady (tzw. 12 kroków) polegające m.in. na tym, że podczas spotkań mówimy tylko o sobie, nie komentujemy sytuacji innych członków grupy. Głównym punktem terapii są spotkania z psychoterapeutami, ale organizujemy też wycieczki integracyjne czy obozy terapeutyczne. Pokazujemy, że można żyć bez alkoholu. W zgodzie z własnym sumieniem.

Co pan przez to rozumie?

My, alkoholicy, mamy rozbudowany system kłamstw i zaprzeczeń do tego stopnia, że sami zaczynamy w nie wierzyć. Niegdyś na zawołanie byłem w stanie wymyślić wymówkę usprawiedliwiającą picie. A tu trzeba iść drogą prostą, a nie kluczyć po zakrętach.

Jak pan poradził sobie z alkoholizmem?

Punktem zwrotnym był moment, kiedy żona zapisała się do grupy dla osób współuzależnionych, gdzie pokazali jej, jak należy żyć obok alkoholika. Nagle okazało się, że nikt o mnie się nie martwi, nie dba. Żona namówiła mnie, żebym poszedł do klubu AA. Byłem zdruzgotany pierwszą wizytą, myślałem: „O czym oni gadają? Mnie to nie dotyczy". Z czasem dotarło do mnie, że mam problem z alkoholem. Nie piję od 20 lat.

Czyli terapie są skuteczne?

Alkohol jest wszędzie, dlatego pomóc może jedynie rozmowa. Wszelkie wszywki z anticolu czy esperalu nic nie dają, to tylko chemiczne straszaki, po których w głowie nic się nie zmieni. Znałem osoby, które tego nie rozumiały. Palę im teraz znicze na Wszystkich Świętych.

—rozmawiał Łukasz Lubański

"Rzeczpospolita": Dokładnie 80 lat temu powstał ruch Anonimowych Alkoholików. Jak to się zaczęło?

Andrzej Glądała

: Ruch założyli dwaj borykający się z alkoholizmem Amerykanie, znani jako Bill W. i dr Bob. W Polsce o ich inicjatywie dowiedziano się dopiero w latach 50. XX w. Wtedy do choroby alkoholowej podchodzono inaczej niż dzisiaj

Pozostało jeszcze 87% artykułu
Społeczeństwo
Nawet 27 stopni w majówkę. Ale w weekend pogoda się zmieni
Społeczeństwo
Sondaż „Rzeczpospolitej”: Kto ucieknie z kraju, gdy wybuchnie wojna
Społeczeństwo
Sondaż: Jak Polacy oceniają pontyfikat papieża Franciszka?
Społeczeństwo
Państwo w państwie. Miliony za śmieci na koszt mieszkańców gminy.
Materiał Promocyjny
Jak Meta dba o bezpieczeństwo wyborów w Polsce?
Społeczeństwo
Kruche imperium „Królowej Zakopanego”