Kierowca najpierw zwrócił uwagę matce, że ta nie powinna zmieniać pieluchy dziecku w trakcie jazdy i poprosił ją o opuszczenie pojazdu. Kiedy kobieta odmówiła - pracownik MZK wezwał na miejsce policję.

Policja pojawiła się na miejscu po ok. 30 minutach. Funkcjonariusze nie dopatrzyli się jednak w zachowaniu kobiety znamion wykroczenia. - Zgłoszenia na policję bywają dziwne - przyznała nadkomisarz Monika Chlebicz z Komendy Miejskiej Policji w Bydgoszczy. Dodała, że oprócz kierowcy na matkę nie skarżył się żaden z pasażerów.

Co na to bydgoskie MZK? - Uważamy, że nasz kierowca wykazał się nadwrażliwością - stwierdził Lucjan Sieradzki z MZK Bydgoszcz, który dodał jednak, że autobus nie jest bezpiecznym miejscem na zmianę pieluchy, bo "gdy kierowca gwałtownie zahamuje, może to spowodować, że" matka i dziecko "się przewrócą".