Tekst pochodzi z Magazynu Sukces
Sprawa nie jest prosta. Rejon, który stał się międzynarodową stolicą firm IT, działa według heraklitowej dewizy „panta rhei". Nieokreślone wydaje się tu wszystko. Od granic, które nieustannie się przesuwają, zagarniając kolejne miasteczka we wschodniej części zatoki San Francisco, do firm, które powstają, padają, a na ich miejscu natychmiast pojawiają się kolejne – dynamiczne start-upy, w równym stopniu skazane na klęskę, co na sukces. I właśnie w tym szczególnym biznesowym ekosystemie nasi rodacy świetnie się odnajdują. Jedni mieszkają w tej części północnej Kalifornii od lat. Inni wpadają na chwilę, aby zobaczyć, co się dzieje w świecie hi-tech, i interesujące ich idee przeszczepić potem na rodzimy grunt.