Stany Zjednoczone prowadzą w wielu dziedzinach, w tym w technologii, farmaceutyce i medycynie, ale jak się okazuje, nie radzą sobie z docieraniem z opieką zdrowotną do wszystkich.
Dane federalne dotyczące 2021 roku, które właśnie zostały opublikowane, wskazują, że był to najgorszy rok w historii USA, jeśli chodzi o śmiertelność wśród kobiet ciężarnych. Zmarło tam ponad 1200 kobiet spodziewających się potomstwa, w czasie porodu lub do 42 dni po porodzie. To 40 proc. więcej niż w poprzednim roku, najwięcej od 60 lat, i ponad dziesięć razy więcej niż w innych rozwiniętych krajach, takich jak Australia, Austria, Izrael, Japonia, Hiszpania. Przez to „Wall Street Journal” określa USA jako „najbardziej niebezpieczny wśród bogatych kraj do rodzenia dzieci”.
Wzrost śmiertelności u matek odnotowano w 2021 roku we wszystkich grupach wiekowych i demograficznych, przy czym wśród czarnoskórych Amerykanek jest dwa razy większy niż u białych.
Światowa Organizacja Zdrowia szacuje, że średnia śmiertelność matek w krajach zamożnych to 12 na 100 tys., podczas gdy w krajach biedniejszych – 430 na 100 tys. O ile w krajach rozwiniętych wymienionych wyżej umierają dwie–trzy kobiety ciężarne na 100 tys., we Francji, Wielkiej Brytanii i Kanadzie 10–11, to współczynnik Stanów Zjednoczonych daleko odbiega od ich normy, plasując się na poziomie prawie 33 kobiet na 100 tys. Co więcej, w latach 2000–2020 w tych krajach śmiertelność wśród kobiet w ciąży spadała, a w Ameryce wzrosła, i to o 78 proc.
– Stany Zjednoczone nie wypadają w tym porównaniu dobrze. Przy czym nie ma powodów, żeby sytuacja była aż tak zła – mówi w wywiadzie dla radia NPR Donna Hoyert, ekspertka z National Center for Health Statistics przy Centrum Kontroli i Zapobiegania Chorób (CDC). Jak się okazuje, 84 proc. tych zgonów związanych z ciążą można było zapobiec.