O wydarzeniu, do którego doszło wieczorem 22 grudnia w Warszawie, poinformowały służby prasowe stołecznej straży miejskiej.
Z relacji wynika, że ok. godz. 21:00 patrol straży miejskiej, który przejeżdżał Doliną Służewiecką w kierunku Wilanowa, na wysokości al. Komisji Edukacji Narodowej zauważył na prawym pasie jezdni osobę, która wchodziła przed nadjeżdżające samochody, zmuszając je do gwałtownego hamowania.
- Wyglądało to tak, jakby ta osoba chciała rzucić się pod koła jadących aut. Włączyliśmy górne światła sygnalizacyjne, zatrzymaliśmy radiowóz i podeszliśmy do niej. Wzięliśmy ją pod ręce i sprowadziliśmy z jezdni, ale cały czas nam się wyrywała - powiedział cytowany w komunikacie insp. Grzegorz Piszczek z II Oddziału Terenowego Straży Miejskiej.
- Kiedy usłyszałem, jak krzyczy po ukraińsku, od razu pomyślałem, że jej zachowanie może mieć związek z wojną. Nie myliłem się - dodał.
Z relacji wynika, że kobieta była trzeźwa, jednak kontakt z nią był utrudniony, ponieważ nie mówiła po polsku. "Strażnicy musieli pilnować, by nie zrobiła sobie krzywdy - co chwilę próbowała bowiem wyrwać się i wybiegać przed jadące samochody" - czytamy. Według relacji strażników miejskich, kobieta sprawiała wrażenie, że nie zdaje sobie sprawy z tego, gdzie jest, wyrywała sobie włosy z głowy i wyglądała jak osoba przeżywająca dramat.