To był ślub, o jakim rozpisują się nie tylko niemieckie tabloidy, ale i poważne media. Na ekskluzywną wyspę Sylt na Morzu Północnym przybyło kilkuset gości: polityków, artystów, dziennikarzy, wielu w otoczeniu ochroniarzy. To przyjaciele i znajomi ministra finansów Christiana Lindnera, szefa FDP, oraz jego wybranki, dziennikarki Franki Lehfeldt.
Uroczystości trwały trzy dni i sądząc po wydatkach w kultowej restauracji Sansibar położonej na piaszczystych wydmach, nikt nie przejmował się rekordową inflacją lub cenami benzyny. Takiego zbytku mieszkańcy Niemiec na ogół nie znoszą, nie tylko dlatego, że sami zaciskają pasa. To nie ten czas i nie to miejsce – podsumowały media po wyliczeniu, że suknia ślubna panny młodej musiała kosztować co najmniej 10 tys. euro, a garnitur ministra – ponad 3 tys. Dwie trzecie Niemców oceniło całość wydarzenia jako „nieodpowiednie”.